Dziękuję Olikk za pomoc przy założeniu mojego własnego wątku
Od zawsze dbałam o zdrowie, co rok odwiedzałam ginekologa i obowiązkowo robiłam cytologię, dopiero dwa lata temu przy rutynowej kontroli okazało się, ze mam mięśniaka- miał już 5 cm. To, że był taki duży zaniepokoiło mojego lekarza dlatego zaraz wylądowałam na badaniach aby wykluczyć mięsaka (czas w którym czekałam na wyniki był nie do zniesienia). Badania okazały się dobre, lekarz zalecił obserwację (mięśniak nie stwarzał dużych problemów, w trakcie okresu bolał mnie brzuch to brałam leki przeciwbólowe i dało się żyć) za rok miałam zgłosić się na kontrolę. Po następnej wizycie okazało się, że znowu urósł miał już 9 cm i dawał coraz bardziej znać o sobie, pojawiły się migreny i bóle brzucha - nie tylko w czasie okresu, miesiączki nie były długie ale za to obfite. Znowu wykonałam badanie, wyszło dobrze ale lekarz zalecał abym go usunęła, bo niedobrze jest trzymać tak dużego mięśniaka. Jednak ja postanowiłam jeszcze trochę poczekać. We wrześniu 2015 podczas kolejnej wizyty miał już prawie 12 cm, uciskał mi narządy wewnętrzne, co było bolesne, lekarz zalecił usunięcie mięśniaka i powiedział mi abym zastanowił się nad amputacja macicy. Mój wiek nie był wskazaniem do tak radykalnego zabiegu, jednak wg niego koniecznie należy mięśniaka usunąć bo dojdzie do martwicy narządów przylegąjących do macicy (pęcherz, jelita). Musiałam wszystko ustawić w pracy tak aby w czasie mojej nieobecności nie było zastojów i w grudniu zaplanowałam pobyt w szpitalu. Do szpitala szłam na usunięcie mięśniaka, jednak po konsultacji z jeszcze innym lekarzem podjęłam decyzje o amputacji (lekarz, który przeprowadzał wywiad ze mną był przeciwny amputacji z uwagi na mój wiek, jednak po badaniu sam stwierdził, że mięśniak jest tak duży - zasłaniał jajnik, badanie było utrudnione i jeżeli taka jest jego historia - tak szybko urósł w krótkim czasie jest duże ryzyko nawrotu, a po wyłuszczeniu ściana macicy pozostanie tak cienka, że amputacja w tym wypadku jest konieczna). I tak 16 grudnia miałam amputację macicy i jajowodów ( w macicy miałam jeszcze polipa, a na jajowodach małe torbiele). Stało się to tak szybko, że chyba tak do końca nie byłam na to wszystko przygotowana. Teraz jest już lepiej, już tyle nie ryczę, ale mam jeszcze momenty w których nie mogę sobie z tym poradzić. Wydaje mi się, ze to co najlepsze w życiu mam już za sobą, że coś się skończyło. Tak w skrócie wygląda moja historia.