Witaj Aniołeczku, ja miałam operacje 14 kwietnia, więc tuż po Tobie. Ale ja miałam laparoskopowo i szczerze mówiąc czuje się bardzo dobrze. Chociaż niewątpliwie brzuszek mi dokucza mimo że po laparoskopii mam 3 dziurki nie licząc tej w pępku. Też mam tkliwy, zwłaszcza pomiędzy ranami no i tam gdzie były szwy. Ale z każdym dniem jest lepiej. Niemniej jednak jak za dużo pochodzę czy nawet popracuję umysłowo przy komputerze (dziwne, ale jednak ma to chyba jakiś związek) to nie dość że czuję się słaba, ospała, zmęczona to i brzuszek jest bardziej tkliwy, niby nie boli strasznie ale jest tkliwy i wtedy jedyna rada to położyć się i pozwolić organizmowi się regenerować.
A teraz pomyślałam, nie tyle praca umysłowa mi szkodzi co pozycja siedząca przez dłuższy czas - to chyba jest klucz.
Jem normalnie, wszystko, przez pierwsze kilka dni starałam się ograniczyć "normalne " jedzenie ale ze względu na święta było to trudne. Boli bardzo brzuszek w toalecie, ale to jest chwilowe i zaraz przechodzi, zresztą za każdym razem jakoś mniej chyba boli, więc pewnie idzie ku lepszemu.
Aniołeczku, ty miałaś cięcie więc nie dość że w środku to i na zewnątrz jesteś pociachana, musi się zagoić. Czas i jeszcze raz czas.
Ja miałam operację w poniedziałek, za tydzień we wtorek pojechaliśmy na zdjęcie szwów (ciężki to był dzień, 60km w jedną stronę), a we środę poszłam już na spacerek sama do kościółka. I nie było źle. Teraz już w zasadzie normalnie funkcjonuję, pilnuję się żeby nie dźwigać, różnie mi to wychodzi, ale jakoś daję radę.
Brzunio musi odpocząć, jelita muszą się ponownie poukładać i tyle. Damy radę
Pozdrawiam Cię mocno