Stynko ,masz rację takie dowody ,że ktoś z rakiem żyje i ma się dobrze
to balsam na nasze myśli, które na pewno jeszcze u Ciebie są rozchwiane ,
sama pamiętam co działo się u mnie w pierwszych miesiącach diagnozy ,
każdy wynik przeglądałam w necie czytałam ile zostało mi życia z moim G3
ale na moje szczęście wszystko jakoś oswoiłam ,nie powiem ,że się nie boję
bo boję się i przed każdym badanie umieram ze strachu
ale potem znowu żyję pełnią życia i cieszą mnie małe rzeczy
cieszę się każdym dniem ,kiedyś było to dla mnie oczywiste
dzisiaj zmieniły się moje piorytety i bardziej doceniam to co mam
z Tobą też tak będzie zobaczysz ,tylko musisz wierzyć ,
moja pani doktor powiedziała mi na początku leczenia
że połowa leczenia to psychika i nie poddawanie się
reszta to praca lekarzy i nasze szczęście
Tobie zalecam dwie rzeczy byś nigdy się nie poddała
i często zaglądała do syrenkowa ,
mi bardzo dziewczyny pomogły ,gdy potrzebowałam wsparcia zawsze trzymały kciuki
trzymaj się i uwierz ,że rak to nie wyrok