Aniu, ja też się na początku strasznie w nocy pociłam, ale przeorganizowałam sobie sypialnię i jest trochę lepiej. Przde wszystkim - śpię tylko pod prześcieradłem, na sposób śródziemnomorski
Czasami, jak jest zimniej, nakładam na to koc. Plus wietrzę wściekle przez pójsciem spać pokój. Mnie to pomaga. Potów nocnych już nie mam. W dzień trzeba pilnować stalej temperatury ciała i też w miare jest ok. Jak wchodzę do sklepu, cała prawie od razu się rozbieram. Głupie, ale uderzeń gorąca jakby mniej, ha!
Jeśli chodzi o ziołowe specyfiki, mój onkolog powiedział - cytuję - no są, ale nic nie dają.
Sama się zastanawiam, czy jednak nie spróbować czegoś... Chętnie też poczytam o doświadczeniach syrenek z tymi specyfikami.