ismena napisał(a):do szpitala poszłam z "klasyczną" miesiączką - o ile miesiączką mozna nazwać krwawienie 10 dni przed terminem, zapytali sie tylko czy krwawię i tyle było w temacie (byłam operowana w szpitalu Bielańskim w Warszawie).
Na stół poszłam z pieluchą między nogami, jak już leżałam pielęgniarka wzięła ode mnie "to coś" w dwa palce, a dalej nie pamiętam
Tez się zamartwiałam tym krwawieniem, na własną rękę jadłam garściami exacyl i cyclonaminę, aż mnie w końcu dziewczyny tak opieprzyły, że skuliłam uszy po sobie i obiecałam, że nic wiecej nie będę robiłą bez konsultacji z lekarzem.
Powtarzam co napisałam wcześniej - nie martw się, ja poszłam do szpoitala z krwawieniem, silnym krwawieniem . Pamiętam, to była niedziela palmowa, miałam w szpitalu zjawić się około południa, więc poszłam jeszcze na 9 do kościoła z palmą-mieliśmy od razu jechać jak wrócę, ale ledwo doszłam do domu, bo cała się zalałam-musiałam nie dość że zmieniać całkiem ciuchy, to jeszcze drugi raz pod prysznic wejść. Myślałam, że się zapłaczę, ze złości, ze strachu, z bezsilności, a przede wszystkim z obawy czy mnie nie pogonią, abym wróciła jak przestanę krwawić. Nic takiego się nie stało, tylko zapytano mnie czy krwawię, najpierw na izbie przyjęć, potem już na oddziale jak lekarz mnie przyjmował też się pytał, a potem mnie jeszcze zbadał taką krwawiąca na samolocie. Przyjemne to nie było, ani fizycznie ani psychicznie, jednak nikt nie był zdziwiony krwawieniem, nie robił z tego powodu problemu.
Tak sobie później wymyśliłam, że przecież nie idą na stół zdrowe kobiety, które mają prawidłowe miesiączki i żadnych problemów. Idą te, które właśnie mają problem. Nie dający się inaczej rozwiązać.
Ściskam Cię mocno i głowa do góry. Co ma być to będzie, zobaczysz, później Ty będziesz następne kobietki pocieszała i stawiała do pionu, jak za bardzo będą panikowały. Zuch dziewczynka jesteś i dasz sobie radę