Witaj Xana
Trafiłaś w odpowiednie miejsce żeby dowiedzieć się czegoś więcej o operacji, która już tak niedługo Cię czeka. Nasze Syrenki są bardzo doświadczone, bo niejednokrotnie przechodziły już więcej niż 1 operację kobiecą, więc po poczytaniu naszych opowieści będziesz miała pewnie jeszcze większy mętlik w głowie czy dobrze robisz czy nie. Ale są to wątpliwości każdej z nas i każdej Krewetki (to Syrenka przez operacją), bo przecież to jednak poważna operacja. Niestety decyzja musi być wyłącznie Twoja, bo to Ty będziesz później musiała się pozbierać po operacji, ułożyć sobie wszystko w głowie i mieć takie podejście do tego co Cię spotka, żeby szybko o tym zapomnieć i żyć pełnią życia.
Ja nie odważyłabym się nikomu doradzać, bo każda z nas jest inna, inne ma dolegliwości,inne wskazania, inny próg bólowy itd, itp.
Ale mogę podzielić się swoimi doświadczeniami i powiedzieć ci, że od roku żyję komfortowo, swobodnie,bez myślenia o skurczach, bólu,comiesięcznych krwotokach, trzęsących się rękach, wypadaniu włosów, połamanych paznokciach, nerwach itd. Teraz też nie jest idealnie, ale z innych powodów, których nie mogę przypisać wyłącznie przebytej operacji, bo i tak może by się pojawiły choćby z racji wieku czy chorób współistniejących ... ale jeśli chodzi o mój bilans jest on na duży plus.
Ja nie miałam problemu z tym żeby przyznać się w moim otoczeniu jaką operację przeszłam. Generalnie mówiłam, że mam kobiecą operację albo babskie dolegliwości - bez wnikania w szczegóły i nie zdarzyło mi się żeby ktoś mnie dopytywał o co chodzi. Nawet w pracy mój szef przed pójściem na zwolnienie poprosił mnie na rozmowę i byłam mile zaskoczona, bo zagadnęłam właśnie tak, że to babskie dolegliwości i musze zrobić z nimi porządek i że pewnie ok. 2 m-cy mnie nie będzie ... powiedział, że jego kuzynka czy znajoma też "takie coś" miała i na zwolnieniu była 4 m-ce. I powiedział żebym się nie spieszyła, doszła do siebie i wróciła zdrowa. A niestety pytań się nie uniknie, choćby właśnie dlatego że się siedzi długo na zwolnieniu. I ja wolałam mówić otwarcie niż czekać, że może ktoś będzie mi gadał za plecami co mi zrobili(szczególnie w pracy) ... I teraz jest cisza, ja o tym nie mówię i nikt o to nie pyta.
I tylko obecność w Syrenkowie mi o tym przypomina, ale to jest jak narkotyk, cudowne dziewczyny ... a jak coś zakłuje, poboli, dręczy, to wystarczy pogadać z towarzyszkami niedoli i jest ok.
Tak więc zapraszam do lektury i więcej pewności i wiary w siebie, że podejmiesz dobrą decyzję.
I pytaj a zawsze ktoś Ci odpowie ... bo nigdzie nie znajdziesz tyle osób doskonale Cię rozumiejących.
