Witam wszystkie Syrenki serdecznie. Mam 58 lat (w czerwcu skończę 59), plamiłam, zrobiono mi łyżeczkowanie, 8 kwietnia telefon ze szpitala że mam się zgłosić do szpitala po odbiór wyniku i rozmowę z lekarzem. Zrobiło mi się gorąco bo od razu się domyśliłam że jest źle. Odebrałam wynik: gruczolakorak endometroidalny G2, wykonano badanie immunohistochemiczne: pCK+, ER+, p16+-, Vimetyna+-, MHL1+, MSH2+, MSH6-, PMS2+. Profil immunohistochemiczny niejednoznaczny wskazane wykonanie badania molekularnego (8140/3 -). Zgodę na badanie podpisałam, nie wiem czy będzie już robione czy dopiero po operacji. Lekarz mnie pociesza że to się leczy, ale bardzo się boję bo od strony mamy prawie każdy miał raka, mama zmarła na raka jajnika w wieku 43 lat. Dostałam skierowania na rtg płuc, rezonans miednicy mniejszej i tomografię brzucha. Już jestem po wszystkich badaniach udało mi się bo chyba ktoś zrezygnował z rezonansu i mnie „wcisnęli” mam już opis nawet, potem wkleję bo teraz piszę z telefonu. Nie znam się ale chyba nie ma przerzutów. Noc przed badaniem to był koszmar, nie wiem czy to przez ten płyn przeczyszczający dostałam migreny i zwracałam, na badanie pojechałam półprzytomna bo nie chciałam stracić terminu. Na szczęście jakoś wytrzymałam te 50 minut w tubie

. Wczoraj była tomografia, opisu chyba jeszcze nie ma, bo nie dostałam smsa. Jak już wszystko będzie to mają dzwonić ze szpitala i będzie wizyta już konkretna, będą ustalać jaka operacja i kiedy. Jestem już tak zestresowana że wszystkiego się boję, że na tomografii i rtg płuc wyjdą jakieś przerzuty itd. Samo leżenie w szpitalu to dla mnie stres jak nie wiem. Dobrze że trafiłam na forum, że można się przed kimś wygadać i poradzić