Drogie Syrenki, jak się cieszę, że trafiłam na Wasze forum.
. Od dwóch dni zapoznaję się z nim. Ile życzliwości, optymizmu i wsparcia. Dzięki, że jesteście. Podzielę się moją historią i moimi dolegliwościami. Wczoraj minęło 2 tygodnie od operacji. Laparoskopia (trwała 6 godz 15 min!!!) wszystko usunięte. Miałam raka trzonu macicy. Na wyniki hp jeszcze czekam. Zasadniczo jest ok, ale trzy sprawy mi doskwierają.
1. dopadła mnie infekcja wirusowa, grypopodobna
2. dziwny ból taki na zewnątrz (wrażliwe w dotyku) wzgórek łonowy, pachwiny i uda przy pachwinach -nigdzie nie znalazłam takich dolegliwości po operacji. Czy cały czas gaz schodzi? Czy może to cały czas odgniecenia od narzędzi lekarskich?
3. bardzo słaba jestem, jak się kręcę po domu to może być, a tylko wyjdę na zewnątrz szybko się męczę.
Przed operacją wszystko potoczyło się bardzo szybko i nie zdążyłam się załamać. U mnie w rodzinie nie było nowotworu ani raka, miałam takie dziwne poczucie, że to mnie nie dotyczy.
Nie chcę zanudzać swoją historią, ale dziękuję, że jest takie miejsce, gdzie mogę znaleźć wsparcie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Byle do wiosny!! ☺K