Dziewczynki po 3 tygodniach pracy jestem załamana. Przychodziłam po pracy do domu i nie mogłam opanować łez. Otóż moja dyrekcja trochę nieładnie się zachowała / tak mi się wydaje / tak jak by powiedzieć użyła szantażu. Pracuję w szkole i mam klasę 1 - fajne, cudowne dzieciaczki super rodzice. Wydawało mi się, że powinnam poinformować moja p. dyrektor o tym że mam przyznane uzdrowisko poszpitalne więc tak zrobiłam. Nie spodziewałam się reakcji p. dyrektor, nie tylko że będzie na NIE, ale tym że poinformowała mnie że jeśli pojadę a w tym czasie będzie ślubowanie klas 1 to przeniesie mnie do świetlicy szkolnej / gdzie jest okropny młyn, dużo dzieci głośno, małe salki itp, itd /. Więc powiedziałam jej, że napisze pismo do NFZ u z prośbą o przesunięcie terminu. Podała mi warunki kiedy mogłaby mnie łaskawie zwolnić tj w czasie świątecznym w grudniu lub gdy będą ferie zimowe wówczas mogę być na zwolnieniu 5 dni a reszta to te dni wolne od nauki. Ona jeszcze / chyba w darze dobroci nad zwierzętami
/ napisała kilka słów od siebie coś w stylu ,, proszę o pozytywne rozpatrzenie prośby n- la, ponieważ jest niezbędny do pracy w swojej nowej klasie pierwszej " Tak tez zrobiłam pismo wysłałam .... i otrzymałam nowy termin oczywiście nie taki jakby sobie życzyła moja Pani Dyrektor tj od od 16.11 do 7.12. 2019 r . Wcześniej dzwoniłam do NFZ u z pytaniem cy można i o ile przesunąć termin wyjazdu więc pani odpowiedziała że jeśli będzie dobre uzasadnienie to o jeden ewentualnie dwa turnusy. W czwartek pytała mnie dyrektorka czy już coś wiadomo w mojej sprawie. Nie podałam jej jeszcze nowego terminu / powiedziałam, że miałam rozmowę z NFZ u i niestety podane terminy są za późne mogą mi przesunąć o na listopad / - nie chcę aby przez ten czas robiła mi jakieś złośliwości. Powiedziała coś takiego że ona też jest po takiej operacji ale nie musiała jechać do sanatorium. Tylko nie wie że każda z nas to indywidualna osoba i trzeba do każdej podejść indywidualnie. Oczywiście była na tyle niedyskretna, że pół szkoły wie że mam jechać do sanatorium. Mam 27 lat pracy wg mojego wieku brakuje mi 9 lat do emerytury. Rozmawiałam z Radcą Prawną, na temat przeniesienia do świetlicy powiedziała że mój wyjazd to dobra wola p. dyrektor. Może, ale nie musi mnie przenosić bo wystarczy że koleżanki mnie zastąpią. Czuję się okropnie jak jakaś czarna owca, że każdy kto miał operacje nie skorzystał z uzdrowiska poszpitalnego tylko mi się zachciało. Jakbym zrobiła coś naprawdę okropnego dyrekcja patrzy na mnie spod oka. Tylko nauczyciel może zrozumieć drugiego nauczyciela, że dobro dzieci jest najważniejsze, że fajnie jak ich pani nie choruje. No ale cóż zdarzają się różne przypadki. Dziewczyny jestem załamana, z jednej strony nie chciałabym stracić tej pracy, bo jestem z nią związana chociaż wiem ze teraz jest dużo wolnych miejsc i można się zatrudnić w innej szkole. Chciałabym pojechać bo jednak odczuwam bóle brzucha w okolicy pępka - może to zrosty jest taki dziwnie twardy. Kiedyś miałam operacje na endometriozę to tez podobnie mnie bolał. Może któraś miała podobne doświadczenie z przełożoną ??? Pisałam szybko może chaotycznie ale jestem cała w nerwach