przez Aneczka15 » 19 cze 2019, o 11:24
Mario. W ogóle nie powinno się stawiać bliskich w takiej sytuacji. Co innego , jeśli chory leży, jest nieprzytomny, nie ma z nim kontaktu i widzimy, że gaśnie. Nawet wtedy nie powinno się kazać podejmować takiej decyzji. Mój ŚP Teść. Chorował od października, demencja, depresja, osteoporoza, bóle kregoslupa, które spowodowane byly jego starym złamaniem (nawet nikt nie wiedział, kiedy). Zapalenie oskrzeli. Od pazdiernika do marca jego stan pogorszył się na tyle, że stał się osobą leżącą, niepelnosprawną. Trzeba było wszystko koło niego robić. Pojawiły się odlezyny. Od czasu do czasu wzywali karetkę, transport byl rzeczywiście uciążliwy. Ale zawsze go odsyłano. Z zaleceniami. Lekarz przychodził do domu. I nadszedł ten dzień, kiedy Teść podziękował za toaletę poranną najblizszym, wolał mojego męża 'ale on był w pracy, zjadł zupę, nakarmiony przez córkę. I zaczął tracić przytomność. Karetka, szpital,
i niewewydolnosc wielonarzadowa... Zdążyliśmy się z nim pożegnać, nie wiedzieliśmy, czy nas slyszy, był ksiadz. A na drugi dzień Teść odszedł do lepszego swiata. Po prostu przyszedł jego czas. Ale caly czas rodzina i transport medyczny wozili Go na badania, nie odbierając mu szans. Kiedy przyszedł czas odejscia, odszedł. Nie wiem, Mario, czy trochę pomoglam. Na pewno dziewczyny też coś napiszą. Jestem z Tobą w tej trudnej sytuacji.