Wczoraj postanowiłam wykorzystać dobrą passę i skreśliłam kilka zakładów w Lotto, no i wygrałam w Multi Multi...całe 4 zł
ale i tak się ucieszyłam ☺
A powrót do domu trudny - zaczęło się od usuwania gumy do żucia z włosów i sukienki córki, no i niestety o całkowitej labie nie było mowy: "Mamo, a mogłabyś chociaż popatrzeć czy dobrze się myję?", więc "kiblowałam" na kiblu aż Dzieć się umyje itd. itp. Niby nic, ale o poleżakowaniu wtedy, kiedy potrzebuję nie było mowy...Dla wszystkich martwiących się o swoje dzieci w trakcie pobytu szpitalu radzę zastosować się do zasady "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". A Dzieć jak już zobaczy, to niechętnie odpuści...
No i pewnie w związku z tym mam obfitsze krwawienie z dróg rodnych. Pierwszej doby nic nie leciało, drugiej doby coś tam się pojawiło, a teraz trzecia i czwarta doba wciąż na wkładkę, ale taka czerwona "żywa" krew. Nie mam temperatury. Martwić się?