Hej, Dziewczyny
Onkolog potwierdziła. Miałam średnizróżnicowanego raka G2. Był tylko w macicy. Stopień 1b. Nawet była miła i wszystko wyjaśniła. Pocieszała, że w odpowiednim momencie operacja była i są duże szanse na zdrowie. Będą naświetlania. Ile i jakie, jeszcze nie wiem. Skierowanie na radiologię mam. W środę się dowiem
Ale sporo czytałam i myślałam skąd mi się to wzięło i jestem przekonana, że to przez preparaty sojowe, które sama sobie kupowałam w aptece, żeby łagodzić uderzenia gorąca związane z menopauzą. Kiedy byłam u lekarza nawet nie zaproponował żeby zbadać poziom hormonów, a ja zwyczajnie głupia byłam. No i jadłam sobie te tabletki, które spowodowały narastanie endometrium, a hormonów odpowiedzialnych za złuszczanie już nie miałam. Jestem pewna, bo innych powodów nie widzę. W rodzinie tego nie było. Może te fitoestrogeny powinny być bardziej prześwietlone, bo mają same pochwały i zachwyty, a naprawdę może to one są przyczyną plagi tego raka?
Taka refleksja mnie naszła. W sumie sama jestem winna, bo byłam głupia. Nie poczytałam, nie uparłam się na badania. Sama je mogłam przecież zrobić prywatnie. Taka naiwność i lekkomyślność
Myślę o tysiącach kobiet w podobnej sytuacji, które radośnie bez konsultacji z lekarzem łykają te preparaty sojowe. Może warto byłoby je ostrzec. Ale koncerny farmaceutyczne utopiłyby mnie pewnie w łyżce oleju sojowego
Pozdrawiam wszystkie towarzyszki niedoli