Witam Syrenki
Obiecałam opisać moje „perypetie „
jak dostać szpitalne leczenie uzrowiskowe
Po operacji miałam dużo czasu aby sobie poczytać na rożnych forach czy warto starać się o leczenie szpitalne po operacji ginekologicznej . Mój znajomy mówi, że magia „ internatu „ jest wielka wszystkiego się dowiesz . Tak też było.
Po operacji ginekologicznej możemy składać wniosek o sanatorium u lekarza rodzinnego lub ginekologa. Po zakończonym leczeniu ( koniec zwolnienia ) moje pierwsze kroki były takie, że zgłosiłam się do lekarza rodzinnego. Wniosek został pięknie wypisany chociaż Pani doktor kręciła nosem, złożony w NFZ Podlaskim. Czekam wytrwale 30 dni i mam zonk. Odmowa
. Jak jest odmowa to trzeba napisać odwołanie ….papier wszystko wytrzyma. Odpowiedź z NFZ, że na moją jednostkę chorobową sanatorium się nie należy. Po analizie wniosku …….moja Pani Doktor wpisała nieprawidłową jednostkę chorobową. Czy ja mam się znać jaka to jest jednostka chorobowa wg rozporządzenia Ministra Zdrowia.
Przeanalizowałam rozporządzenie i nie dałam za wygraną .
Wydrukowałam nowy wniosek wypełniłam go sama z pięknymi sformułowaniami które powinny być we wniosku ( zaciągnięte z internetu) i udałam się do swojego lekarza ginekologa . Oczywiście lekarz zdziwiony , no wie Pani ale chyba Pani się nie należy itp. Zerknęła na wniosek przeczytała i podpisała. Wniosek ponownie został złożony w NFZ. Następne 30 dni i jest huraaaa……..przyznane sanatorium, numer 378 no i czekamy około 4 miesięcy
. Nie minęło 3 tygodnie i mam wiadomość że wyjeżdżam do sanatorium 24 kwietnia . Powinnam się cieszyć , ale na 25 są kupione bilety na lot do wnuczki na I urodziny i 30 lat syneczka .
Co robić ? Poczytałam w Internecie , że chyba nici z mojego przełożenia terminu
. Jednak trzymając się twardo , że papier wszystko wytrzyma napisałam prośbę o przełożenie terminu z powodu długo oczekiwanej wizyty w Poradni Endokrynologicznej. Niosę pismo do NFZ i miła Pani informuje mnie że ten powód nie przejdzie , ale proszę tu dopisać , że po terminie wizyty w Poradni jest gotowa Pani pojechać w każdym terminie i także zwraca się Pani z prośbą o zakwalifikowanie ponowne do kolejki na oczekiwanie sanatorium. Ręka mi się trzęsła z wrażenia dopisałam ci mi kobicina kazała i czekam znowu 30 dni .
Pewnego słonecznego dnia przynosi listonosz list polecony z informacją o zakwalifikowanie ponowne do kolejki numer 385
Reasumując jak mówi polskie przysłowie „do trzech razy sztuka” .
Został wyznaczony mi nowy numer skierowania trzeci z kolei i doczekałam się jadę już 22.08.2018 Duszniki Zdrój Jan Kazimierz A
huuuuuuraa
i co kochane Syrenki niech nam nie mówią, że sanatorium nam się nie należy.
Trzeba być upartym i dążyć do celu.