Margaretko gdzie jesteś leczona ?
ja na naświetlania codziennie dojeżdżałam .
To normalne też się boję ,przed badaniami kontrolnymi nie śpię ,ale uwierz mi
strach jest coraz mniejszy ,o chorobie dowiedziałam się prawie 3 lata temu
pierwsze dni były koszmarem ,myślałam ,że nie warto nic robić w nic inwestować bo po co ,przecież za parę miesięcy i tak mnie
nie będzie ,najgorzej było gdy dowiedziałam się że mój rak ma najwyższy stopień złośliwości G3
nawet teraz czasem zastanawiam się, jakim cudem udało mi się porobić wyniki potrzebne do dalszego leczenia
ale póżniej myśli biegły innym torem ,bo przecież już zachorowałam i nic z tym nie zrobię ,trzeba podjąć walkę i walczyć
Margaretko połowa sukcesu to pozytywne myślenie powie Ci to każdy lekarz
a tutaj w syrenkowie dostałam dużo wsparcia ,bo kto zrozumie bardziej jak osoby które to przeszły
i chociaż już nie tak często zaglądam na nasze forum ,to jestem wdzięczna ,że ono istnieje
trzymaj się, i nie martw, będzie dobrze musi być dobrze
Marysia