Sierotko może troszkę wyjaśnię punkt widzenia
Dorit, czy może inaczej, punkt widzenia kobiet, które na różne sposoby podchodzą do utraty macicy.
Na przestrzeni ponad siedmiu lat od mojej operacji, śledziłam losy setek kobiet po operacji i choć zdecydowana większość widzi raczej plusy , to są też kobiety, które musiałby się zmierzyć z wieloma problemami, które wydawały się im nie do udźwignięcia
Inaczej przeżywa to kobieta, która jest w wieku 50+ i zdążyła zostać mamą, inaczej młoda mężatka, która ma świadomość, że mamą biologiczna już nigdy nie zostanie.
Inaczej przeżywa to kobieta samotna, która nie marzyła o małżeństwie i macierzyństwie, inaczej młoda kobieta, która przez operację utraciła mężczyznę, z którym chciała ułożyć swoje życie, albo ta, która czeka na mężczyznę swojego życia i ma świadomość, że może nie znaleźć męża właśnie dlatego, że nie da mu dziecka.
Inaczej przeżywa operację kobieta, która ma wsparcie w swoim mężu, inaczej ta, której mąż po jej operacji poszukał sobie lepszy model, a żonę, która mierzy się z nowotworem , zostawia z chorobą i z dziećmi.
Inaczej reaguje kobieta, której mąż i rodzina zapewnia jej pomoc, wsparcie i zrozumienie po operacji, inaczej kobieta, która po powrocie ze szpitala musi od razu wrócić do wszystkich domowych obowiązków, łącznie z opieką nad nowo narodzonym dzieckiem i jego rodzeństwem, bo mąż nie może jej pomóc, bądź nie widzi takiej potrzeby ....
Inaczej reaguje kobieta , która niej pracuje zawodowo, inaczej ta, która przez przedłużające się chorobowe traci pracę.
Inaczej reaguje kobieta, które ma możliwość powrotu do pracy na swoich warunkach, stopniowo wg aktualnych możliwości podejmując obowiązki zawodowe, inaczej tak, która pracuje fizycznie , a po operacji niestety musi unikać dźwigania, no i zaczyna się problem najpierw z lekarzem, który nie widzi potrzeby przedłużenia zwolnienia chorobowego na kilka miesięcy dłużej, potem z pracodawcą, czy współpracownikami, którzy nie mają zamiaru zwracać uwagi na brak dotychczasowej dyspozycyjności pracownicy.
Inaczej kobieta, która prowadzi spokojny tryb życia, inaczej tak, która jest bardzo aktywna, uprawia sport, uwielbia rower, ćwiczenia na siłowni, czy inny formy rekreacji, które trzeba sobie przynajmniej na jakiś czas odpuścić.
Inaczej przeżywają to kobiety, których operacja przeszła książkowo, jak po maśle , a w szpitalu spotkały z dobrą opieką i empatią personelu.
Inaczej te, które trafiły gorzej, a po operacji musiały się zmierzyć z powikłaniami i długotrwałym procesem leczenia i przechodzenia przez kolejne , bardzo skomplikowane operacje.
Inaczej przeżywa to kobieta, która nie otarła się o nowotwór, inaczej ta, która musi stoczyć dalszą walkę z nowotworem.
To są różne sytuacje życiowe , ale jest też sprawa psychiki , która nie jest jednakowa u każdej kobiety.
Niektóre popadają w taką depresję, że myślą o samobójstwie i też trzeba je zrozumieć.
Wszystkie przykłady jakie podałam kryją się pod konkretnymi Syrenkami, jakie poznałam na naszym forum.
Każda z nas jest inna, od charakteru począwszy, skończywszy na sytuacji rodzinnej, materialnej, czy zdrowotnej.
To wszystko ma wpływ na to jak przeżywamy okres przed i po operacji.
W necie spotkałam sporo dyskusji i kłótni między tymi paniami, które po operacji widzą same plusy, a tymi które są obsolutnymi przeciwniczkami.
Ponieważ nasze forum ma za zadanie wspierać panie, które muszą się poddać operacji, staramy się pokazywać im plusy, nie tając jednocześnie przed nimi możliwych problemów jakie mogą się pojawić. Spotkałyśmy się niestety z zarzutami, że promujemy i zachęcamy panie do usuwania macicy, co jest dla nas bardzo krzywdzące i nieprawdziwe. Ale niestety w necie można się spotkać z różnymi opiniami i wypowiedziami.
Naszym zadaniem jest stworzyć tu taką atmosferę, która pozwoli wyciszyć przestraszone panie tuż przed operacją, pokazać im, że życie po operacji wcale nie musi być gorsze, a potem wspierać je i pomagać przerwać trudne chwile, które niestety po operacji zawsze się pojawią, choć nie muszą u każdej być takie same.
Najważniejsze , że z czasem jednak wracamy do sprawności i zapominamy o operacji , czego życzę każdej tu obecnej Syrence