Kochane Syrenki Dziękuję za wszystkie odpowiedzi
Nie myślcie proszę, że chcę jakoś "niecnie" wykorzystać sytuację i wyłudzić nienależne zwolnienie, po prostu trochę się przeraziłam, że taka osłabiona miałabym wrócić do pracy na te swoje "120%" ;-)
Po pierwsze: dojeżdżam dość daleko i w korkach moja podróż w JEDNĄ stronę potrafi trwać nawet półtorej godziny.
Po drugie: mój dzień pracy (stricte pracy, tzn. w firmie) prawie NIGDY nie jest krótszy niż 9,5-10 godzin (czasem 12; a pracuję teoretycznie po 8 godzin 5 dni w tygodniu)...
Po trzecie: praca mimo że nie fizyczna, jest bardzo intensywna i wyczerpująca - zarówno merytorycznie jak i psychicznie (dużo stresu, a już ostatnio, brrr!)
Ja jednak tę swoją robotę (a już szczególnie Współpracowników) lubię - i to bardzo, tylko że muszę mieć do niej siły.
Nie rozczulam się nad sobą zbytnio i nie należę do osób bardzo leniwych ;-) Na telefony i maile służbowe odpowiadałam ze szpitala w niedzielę wieczorem przed operacją i już od rana we wtorek po operacji (nieocenione BlackBerry ;-) - i tak pozostało. Nie mogę sobie pozwolić na pełny relaks i całkowite odcięcie się od pracy, bo później po prostu nie dałabym sobie rady z zaległościami (żeby z czystym sumieniem iść do szpitala 17.01., przez 9 dni roboczych tego roku zrobiłam wszystkie sprawozdania za 2015, przygotowałam rezerwy premiowe i "obrobiłam" sprawy bieżące ze stycznia i połowy lutego).
Wczoraj z kolei zdalnie robiłam sprawozdanie do centrali i listę płac, ale - ponieważ nie mogłam przy tym zajmować pozycji horyzontalnej ;-) - odpokutowałam to w nocy i dziś przez cały dzień bólem (chyba) jajników i silniejszym krwawieniem
Na szczęście codziennie mam więcej siły i coraz mniej kręci mi się w głowie (nie tracę przynajmniej krwi z powodu kilkutygodniowych krwotoków).
Tak więc idzie ku dobremu, w myśl powiedzenia o tym złym, co to go diabli nie wezmą.
Mam tylko nadzieję, że i tym razem wynik HP będzie w porządku.
W każdym razie, jak czytam o tym, co przeszły niektóre z Was i jak sobie poradziłyście z różnymi, także onkologicznymi, przypadkami, wiem, że moje dolegliwości to pikuś...
Podziwiam Was, Kochane, za hart i pogodę ducha, z jakimi mimo przeciwności losu pomagacie i doradzacie Świeżynkom
Jeszcze raz podkreślam, że wyłącznie dzięki temu forum przygotowałam się (przede wszystkim psychicznie, ale i "organizacyjnie") do operacji i do tego, co czeka mnie po niej.
Do usłyszenia
Wasza efka68