Olikkk Witam Cię ! Dziękuję za pamięć...To niesamowite , ze pamiętałaś.
Cóż ja mam napisać. Nie wierzę , że to się dzieje ,że chodzi o mnie. Może dlatego ,że lepiej się poczułam. Chyba stało się tak dlatego , że od 15 czerwca miałam okres , który (słuchajcie) trwał tylko 4 dni!!! No i nie zalewało mnie tak jak przez ostatnich ...yyy kilka lat!?! Jednak krwawienie po łyżeczkowaniu w maju dalo mi zdrowo popalić - 3 tygodnie i z temperaturą. Teraz jestem podleczona... z jednej strony chcę mieć to już za sobą ,z drugiej się boję , a o trzeciej nie wiem czy mogę powiedzieć...najchętniej to bym zdezerterowała. Wstałabym jutro, poszłabym do sklepu,wyprowadziłabym psa i odprowadziła synka do szkoły, kupiła ciepłe bułeczki i mleko a potem jak gdyby nigdy nic - poszła do pracy.Tymczasem jestem spakowana na jakieś krojenie , po którym trzeba dochodzić do siebie kilkanaście tygodni... w co ja się pakuję...?
Jednak wiem , wiem trzeba . Przestało boleć na razie , ale pewnie za te kilkanaście tygodni trzeba by było znów znaleźć się punkcie wyjścia i znów byłabym spakowana na ...operację... Tak tak pamietam dysplazja... trzeba iść zanim się "wścieknie " "zezłości" lub co innego z tego się zrobi.
Dziękuję , że jesteście tu i że mogłam siędo Was zwrócić!!!Sciskam Was i jeśli będę tylko mogła , to naklikam do Was co zdecydowali lekarze.
Wszystkiego dobrego!