Elinko, już pisałam ,że jestem po 2 letniej terapii indywidualnej metodą psychodynamiczną.Wcześniej w obliczu wszelkich trudności,problemów udawałabym po prostu,że nie jest tak źle,okłamywałabym siebie i innych.W takich schematach ustawiłam się ,żeby przetrwać dzieciństwo,ale te same schematy w życiu dorosłym przyniosły mi tylko szkodę
Nie wiem czy uwierzycie,ale...nie umiałam płakać,nawet w czasie terapii nigdy nie zalałam się szczerymi,niewymuszonymi łzami.Dopiero jakiś czas temu udało mi się odblokować i pewną miarę ulgi mi to przynosi,łatwiej wylać swoje emocje.Obecnie raz w miesiącu spotykam się z grupą ludzi,którzy są wsparciem dla mnie,a ja dla nich.Niesamowite jest spojrzenie obiektywne kogoś z boku na moje problemy czy sposoby radzenia sobie z nimi.Wiele ludzi nie potrafi się przed sobą otwierać,więc od razu szukają pomocy u psychiatry,a oni najczęściej przepisują leki;szkoda że większość lekarzy nie zachęca pacjentów do psychoterapii(chociaż znam młodych lekarzy,którzy polecają gdy można połączyć obie metody albo uczciwie pytają pacjentów czy najpierw byli u psychologa).Leki nie zmienią sposobu myślenia,który tak jak w moim przypadku utrudniał mi funkcjonowanie w społeczeństwie.Oczywiści,jeśli lekarz stwierdziłby u mnie takie zaburzenia osobowości,które koniecznie trzeba by wesprzeć farmakologicznie-zgodziłabym się.
Mam też wrażenie,że idealizowałam własne dziecko i teraz trudniej mi spojrzeć prawdzie w oczy.....