Witaj Kasiu
Mój nick jest trochę przestarzały:) bo już 47 wiosen;) ale to tylko oznacza, że mam już 5 rok za sobą;) i mam się dobrze.
Czytałam Twoje posty i uśmiech mi z japy nie schodził, ja w przeciwieństwie do Ciebie, chciałam odwlekać i odwlekać, co wcale nie oznacza Baba czuła się dobrze. Ech...nie tylko, każdy ma swój świat a mi się wydawało, że nigdy nie ma dobrego czasu, a to audyt w pracy, a to..coś.
Nie poszłam z marszu, jak mi kazali ale termin mi narzucono i nie miałam nic do gadania:D Chciałam się odnieść do Twoich obaw o trzymanie moczu. Moja operacja, ze względu na sposób wykonania podobno, miała być wpływowa na pęcherz, że tak to ujmę. Nie wolno drzwigać...acha....znajdź mi tu taką jedną, co nie nosi garów, kubełków, wiaderków a już napewno wnuczków (ja jeszcze tych ostatnich nie posiadam
) ale wstyd się przyznać, za mocno się nie oszczędzam a pęcherz się trzyma:) Jasne, że przy infekcji z tym trzymaniem kiepsko, kaszel idzie na wojnę z pęcherzem:(...ale przecież nie mam go 360 dni w roku
Najważniejsze, że nic mnie już nie boli...tak jak bolało
oj źle ze mną sama się śmieje z tego co pisze. Olikk Ratunku:D
Dodam coś jeszcze, nawet nie wiesz jak dobrze trafiłaś
tu Ci nie dadzą, ani cieprieć, ani narzekać (no dobra trochę zawsze możesz) ale tu są takie istoty, że nawet jak potem wpadniesz w otchłań korporacji to powiedzą Hello a Ty gdzie?...i tak właśnie wróciłam.
Olik nie krzycz, jak znowu zniknę ale teraz już zapisałam login:)
Kasiu ZDROWIA, ZDROWIA, ZDROWIA i jeszcze raz;) Zdrowia.
Babcia musi być zdrowa i już. Uśmiech na twarz i smutki prze okno...wynocha
.
Pozdrawiam serdecznie i ślę uściski do Łodzi