Dziękuję za wszystkie miłe słowa. I za to forum, bo w szpitalu otrzymałam śladowe ilości informacji jak postępować po operacji. Tak jak gdzieś tu na forum napisano - brakuje broszurki/ulotki o tym np. jak się odżywiać, unikać wzdęć, itp. Tu na forum przeczytałam jak wstawać z łóżka żeby nie bolało. Bardzo pomocne to forum!!!
Mam 43 lata. Jesienią pojawiły się pierwsze bardzo obfite miesiączki. W listopadzie trafiłam do lekarza, który zdiagnozował cykle bezowulacyjne,przerost endometrium, zapisał tabletki hormonalne. Niestety, żadnej poprawy nie było, a wręcz znaczne pogorszenie.Anemia. Następna wizyta na początku marca i już widać było 2,5 cm mięśniaczka. Znów tabletki. Pod koniec marca, po koszmarnych miesiączkach ( a właściwie ciągłym krwawieniu) kolejna wizyta w lekarza. Mięsniaczek urósł o 2 cm.Od razu po sugestii lekarza zdecydowałam się na operację marząc o tym by wreszcie uwolnić się o krwawień,anemii, podpasek, dyskomfortu higienicznego .8 kwietnia operacja, . Operował mnie kolega, znamy się prawie 30 lat, jesteśmy sąsiadami, moim lekarzem jest 15 lat, więc zaufanie mam w 100%. Znieczulenie "w kręgosłup" (chociaż zanim dotarłam do szpitala myślałam, że za nic w świecie nie zdecyduję się na taki rodzaj znieczulenia, a jednak, raz kozie śmierć), drzemka w czasie operacji. Jeden mięśniak, ale wredny usunięto wraz z macicą (trzonem). Obudziłam się dopiero na sali pooperacyjnej z drenem w brzuchu i cewnikiem. Wspaniała opieka, środki przeciwbólowe pozwoliły przetrwać. Najtrudniejsze było wyciąganie drenu (oj, pokrzyczałam sobie
i pierwsza pionizacja.Na pokoju dwie przemiłe kobietki - towarzyszki niedoli umilały czas.
Po powrocie do domku jest coraz lepiej. Mam już wyciągnięty szew. Bardzo uważam co jem, bo nie omijają mnie zaparcia, z którymi był problem już wcześniej (choćby dlatego, że przyjmowałam hemofer). Wczoraj miałam jazdę w wypróżnieniem, dosłownie jęczałam z bólu, a domownicy stali wystraszeni pod drzwiami łazienki), pomógł czopek.Piję herbatki ziołowe, rumianek, koper włoski, mięta. Jem ciemnoziarniste pieczywo , nic surowego, nic wzdymającego, już dawno temu zrezygnowałam z kawy. Sama jestem w szoku jaka ja jestem zdyscyplinowana (!!!) Dużo leżę, odpoczywam. Mam oparcie w rodzince i chociaż sama najchętniej złapałabym za mopa i co nieco poprawiła to daję sobie spokój... Rzeczy do prasowania poprasuje moja mama.
Zastrzyki "kleksa" robi mi mąż. Biorę preparaty z żelazem, witaminki.
I jeszcze coś . Moje problemy zdrowotne zaczęły się w trudnym etapie życia - wraz z kolejnym epizodem depresji, problemami w pracy. Koszmarne krwawienia, anemia, złe samopoczucie dały we znaki. Dziś, po operacji, muszę stwierdzić, że tego mięśniaka to mi chyba niebo(?) zesłało. Tak, tak. Udało mi się "przewartościować" swoje życie, zauważyć, że wokół mnie jest wielu życzliwych ludzi, którzy się o mnie martwią/chcą pomóc/itp. A moja rodzinka, mąż, dzieci, rodzice są dla mnie najważniejsi.I zdrowie oczywiście. Nie wiem czy to powód do dumy, ale dziś patrzę w lustro i uśmiecham się myśląc "dałam radę".
Pozdrawiam