Aż się poryczałam, że to działa, że nie jestem sama.
Tzn. mam cudowną rodzinę, dorosłe córki - bardzo serdeczne i opiekuńcze, fantastycznych trzech wnusiów (gorzej z "usztywnionym"
mężem), ale tak w realiach jesteśmy ze swoim problemem same?
Próbuję się poruszać po forum, ale nie mam za bardzo doświadczenia (chyba nie jestem najstarsza w tym gronie?).
Dziękuję za to, że poczułam się do Was zaproszona.
Buziaki wszystkim "dziewczynom". Będzie dobrze!
mioduszka