Cześć, Dziewczyny.
Mam mętlik w głowie, a widzę, że tu znajdę grono ludzi życzliwych.
Stawiamy, a raczej stawialiśmy do tej pory, pierwsze kroki w stronę in vitro. Miałam mieć rutynową histeroskopię z powodu wystąpienia polipow w macicy. Niestety, nikt mnie nie poinformował, że wyniki biopsji wyszły nieszczególnie ciekawie. Opis: Liczne fragmenty polipa z cechami masywnego rozrostu z atypią. Obraz histologiczny wskazuje na transformację w kierunku gruczolakoraka endometrioidalnego G1.
Lekarka, która prowadzi nas w kierunku in vitro użyła slow, że to stan przednowotworowy. Lekarz onkolog, który wykonywał histeroskopię i, z którym miałam konsultację powiedział, że on uwaza to za raka. Ale, że nie ma tragedii, bo znaleziono to w polipie, którego już nie ma. Wspomnial o wczesnym raku. Przez emocje nie bardzo pamiętam, co więcej mówił. Całe spotkanie zachowywał się specyficznie, jakby bawiło go roztrzęsienie mojego męża (był obecny podczas konsultacji). Niemniej jednak umowil mnie od razu do poradni, ktorą mam jutro. Czeka mnie na pewno rezonans (na samą myśl chodzę po scianach). Staram się myśleć pozytywnie, ale to naprawdę jest mroczny tunel. Jedno to fakt, że boję się tego w jakiej sytuacji teraz jestem, boję się też tego, że stracę bezpowrotnie szansę na zostanie mamą. Może któraś z Was zna podobną sytuację? Jesteście niesamowicie dzielne, tylko to chciałam napisać.