Witam Wszystkie Syrenki
Chciałam się przywitać , przypomnieć i po krótce opowiedzieć co u mnie słychać . Jestem 2 i pół roku po radykalnej operacji . Radioterapię skończyłam 24.12.2019. Na wizyty na onkologię chodzę tak około co 4-5 miesiące . Badania typu usg, cytologię robię 2 razy w roku ( tego juz pilnuję sama i chodzę też prywatnie do ginekologa) . Niestety zrażona w przeszłości tym co przeszłam ,czyli przed wykryciem choroby bywałam regularnie co 3 miesiące u swojego ginekologa , który pozwolił by mój rak się rozwinął i w związku z tym teraz mam dwóch lekarzy na onkologii i prywatnie . .Rezonans wychodzi na to ,ze mam raz na rok . Jak do tej pory jest dobrze i nie chcę narzekać ,bo wiem ,że moja historia mogła się skończyć inaczej .. Ostatnio robiłam sobie nawet kolonoskopię na ,którą namówił mnie mój gastrolog. Powodem tego badania są częste wzdęcie , gazy i tak raz na półtorej tygodnia krew w stolcu, na papierze . Okazuje się ,ze mam teleangiektazje , czyli w skrócie popękane naczynka w jelitach po tej radioterapii oraz tak skręcone w dalszej części jelito ze zwłóknieniami, że mój lekarz nie mógł się dalej przedostać .. ale najważniejsze, że nie ma patologicznych zmian . Gastrolog zaproponował mi zamykanie laserem tych naczynek ,czyli czeka mnie następna kolonoskopia . Czy któraś z Syrenek miała wykonywany podobny zabieg na jelitach po radioterapii? Jestem ciekawa czy ten zabieg poprawi funkcjonowanie mojego brzuszka
. Z badań wykonuje tez tak co pół roku usg piersi - jestem na plastrach HTZ i tak dla świętego spokoju .. Lekocyty w morfologii natomiast skaczą , ale niestety zazwyczaj są ciut poniżej normy .
Także mam co raz to różnego rodzaju wizyty u lekarzy i czasami się zastanawiam ,czy trochę nie przesadzam . Nie wiem jak Wy,ale ja nie potrafię zapomnieć , wyłączyć się na dłuższy czas od myślenia o jednym ,czyli tym najgorszym co może mnie jeszcze spotkać i o tym co mnie spotkało itd .. Pozdrawiam Was Wszystkie 😍