przez Szklanka » 4 kwi 2020, o 22:08
Ja podobnie. Pierwsza operacja 5 dni przed wigilią, druga operacja pięć tygodni przed Wilekanocą. Na wigilię jadłam opłatek, niedoprawiony barszcz czerowny, delikatne i niedopraowione pierozki ruskie bez cebuli, środek ze smożonego karpia, ale tak symbolicznie, muusiałam i odrobinę kompotu z suszu, a ze słodyczy babka piaskowa.
Natomiast wielkanoc to już dłuższy okres po operacji, więc sobie pozwoliłam na wszystko, ale po troszeczke. Chyba tylko bigosu nie jadłam i tatara. A tak i żurek i białą kiełbaskę (zwłaszcza, żę zdążyłam ją zrobić jeszcze przed operacją) i troszkę sałatki jarzynowej, i jajeczko i wędliny ( wszystkie samodzielnie ronione przez mojego teścia, jedne wędzone i jedne pieczone) i kawałek serniczka.
Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!"
Oto jest ŻYCIE: nic, a jakże dosyć...
/Leopold Staff/