A pogadam Wam ciut. Że szukam pracy, to już wiecie. Że garderoba wymieniona i butów kilka par kupionych, bo czas byl na to, też już chyba pisałam. Zima mi niestraszna. Gabinet psi przekształcam w mój pokoik do ćwiczenia jogi. Po ostatniej awanturze, że za głośno w domu, kiedy ja próbuję ćwiczyć, podjęłam decyzję. Schodzę do podziemi. Tam miałam gabinecik, w podpiwniczeniu, z dużym oknem. Jest wystarczająco odizolowany, żebym spokój miała. I tutaj ucieknę, gdy bede potrzebować
Cały sprzęt, czyli matę, specjalne kostki, piłeczki sensoryczne, koce i krzesło, wałki, to rzeczy pomocne przy jodze. I one znajdą swoje miejsce, bo walają się po całym domu, w zależności, gdzie mogłam ćwiczyć w danym momencie. No i psy nie wejdą , ha ha. Bo zamiast ja na macie, to one się rozkladały. No i moje Drogie, nareszcie wymogłam na mojej neurolog skierowanie na rezonans lędźwiowego kręgosłupa. Bo dalej boli, nogi dalej ciągną. Chociaż mam ustabilizowaną chorobę niespokojnych nóg, dzięki lekom od niej, to od kręgosłupa dalej bolą. Prywatnie, a jakże, ale mam skierowanie i może się dowiem, co mi jest. Może... Dzisiaj nawet ta doktor stwierdziła, że może rzeczywiście znieczulenie dooponowe, ktore miałam przy operacji żylaka, nie było zrobione prawidłowo. Nie wiem, co się okaże. Zobaczymy. Na razie żyję. Pozdrawiam i przytulam wszystkie Syrenki i Krewetki.