Dzisiaj minęło 4 miesiące od operacji. Czuję się dobrze, ale brzuszek nadal duży i twardawy, ciągnie. Pęcherz też podobnie, może trochę lepiej, biegam do toalety w nocy co 2, 3 czasem 4 godziny...Ze 2 razy zdarzyło się co pięć, ale potem brzuszek boli. Brzuszek nie lubi, żadnych obcisłych ubrań, bo boli, więc ubieram luźniejsze... Pracuję i to na wysokich obrotach, ale nie dźwigam, max 2/3 kg. Czy jest lepiej? W pewnym sensie tak, bo nie mam anemii i krwotocznych miesiączek. Ale jest tyle ograniczeń...Z każdym miesiącem lepiej, ale nie wierzę, że będzie jak przed operacją. Przeżyłam czas bólu, żalu i buntu... Prawie pogodziłam się z tą sytuacją... Ważne, że mogę żyć, kochać i być kochaną przez najbliższych. Staram się patrzeć optymistycznie w przyszłość. Teraz już niczego nie zmienię. Mam delikatne uderzenia goraca, ok 5 w ciągu doby, ale już mi nie przeszkadzają. Pomagają hormony, które biorę dopochwowo i na nawilżanie pochwy...Stałam się innym człowiekiem po operacji. Czasem wydaje mi się, że to nie ja, nie przejmuję się już tak błachostami... Mąż pyta, kto przechodzi menopauzę, ty czy ja...Coś muszę zmienić w swoim życiu, taki mam cel, pracuję nad tym...Dziękuję, że jesteście Dziewczynki z Syrenkowa. Bez Was byłoby tak pusto