Sląskie Syrenki pomocy-lekarz nie chcą wypisać skierowania:(
Napisane: 13 lut 2019, o 14:32
EH.
Mam byle jakiego ginekologa. Był na kasę chorych, więc znosiłam go, bo i wyczyścił, i usg zrobił, skierował do szpitala na operację. Po operacji wydusił z siebie 6 tygodni L-4 i kazał iść do pracy. Znosiłam go. Był za darmo, przemądrzały, zadufany, opowiadający jakieś z czapy historie. Za darmo - ta mantra pozwalała przetrwać. Nie zasługiwał na płatne wizyty.
Poszłam do innego gina prywatnie i za kasę chorowałam jeszcze miesiąc.
I teraz moja sprawa. Chciałabym jechać do sanatorium, Szpital, gdzie mnie operowano nie praktykuje wystawiania skierowań. Lekarz rodzinny powiedział, że nie wystawi, bo i tak nie dostanę. Ginekolog prywatny jest poza zasięgiem - nie mam pieniędzy, a i tak mówił, że skierowanie powinien wystawić lekarz, który mnie leczył.
I teraz najlepsze. Właśnie wróciłam od ginekologa na kasę chorych. Upokorzona jak niewiem. "Po co ja chcę jechać do sanatorium, żeby leczyć coś, czego nie mam. Jak on wystawi skierowanie to w Zusie będą się w głowę stukali, kto takie głupoty wymyśla. Że on już kończy karierę lekarską i w życiu o czymś takim nie słyszał. "
Nie wiem, czy po takiej operacji sanatorium się nie należy? Czy muszę mieć jakieś dodatkowe schorzenia? Czy dziewczyny ze śląskiego macie jakiegoś normalnego ginekologa, który wystawi mi skierowanie? jestem gotowa gdzieś dojechać, byle uzyskać pomoc.
Mam byle jakiego ginekologa. Był na kasę chorych, więc znosiłam go, bo i wyczyścił, i usg zrobił, skierował do szpitala na operację. Po operacji wydusił z siebie 6 tygodni L-4 i kazał iść do pracy. Znosiłam go. Był za darmo, przemądrzały, zadufany, opowiadający jakieś z czapy historie. Za darmo - ta mantra pozwalała przetrwać. Nie zasługiwał na płatne wizyty.
Poszłam do innego gina prywatnie i za kasę chorowałam jeszcze miesiąc.
I teraz moja sprawa. Chciałabym jechać do sanatorium, Szpital, gdzie mnie operowano nie praktykuje wystawiania skierowań. Lekarz rodzinny powiedział, że nie wystawi, bo i tak nie dostanę. Ginekolog prywatny jest poza zasięgiem - nie mam pieniędzy, a i tak mówił, że skierowanie powinien wystawić lekarz, który mnie leczył.
I teraz najlepsze. Właśnie wróciłam od ginekologa na kasę chorych. Upokorzona jak niewiem. "Po co ja chcę jechać do sanatorium, żeby leczyć coś, czego nie mam. Jak on wystawi skierowanie to w Zusie będą się w głowę stukali, kto takie głupoty wymyśla. Że on już kończy karierę lekarską i w życiu o czymś takim nie słyszał. "
Nie wiem, czy po takiej operacji sanatorium się nie należy? Czy muszę mieć jakieś dodatkowe schorzenia? Czy dziewczyny ze śląskiego macie jakiegoś normalnego ginekologa, który wystawi mi skierowanie? jestem gotowa gdzieś dojechać, byle uzyskać pomoc.