Hej dziewczynki
Dawno nie odwiedzałam forum więc na początku pozdrowię wszystkie Cudowne Syrenki
Jak już weszłam i zobaczyłam dyskusje w moim ukochanym temacie sportowym to się wypowiem
Kochane dla mnie porzucenie aktywności fizycznej po operacji byłoby wyrokiem dla psychiki.
Jestem prawie trzy lata po operacjach (były dwie), a prawie dwa i pół roku po intensywnych treningach. Nie wiem czy to dużo czy mało aby się wypowiadać o konsekwencjach mojej sportowej działalności ale na chwilę obecną u mnie wszystko OK. Trenuję pięć razy w tygodniu siłowo (dźwiganie ciężarów), wytrzymałościowo (tabaty, interwały), chodzę po górach, jeżdżę na rowerze (dystanse 50-70 km), wspinam się na ściance
Dużo tego
Wiem
Dzięki temu jednak czuję że żyję, czuję się zdrowo i zapominam o moich przejściach chorobowych. Nie wyobrażam sobie życia bez aktywności sportowej. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy czują się na siłach i mają różne dolegliwości które ograniczają wysiłek. Ja zawsze byłam związana ze sportem i dalej to utrzymuję. Nie zauważyłam żadnych niepokojących zmian i mam nadzieję że tak zostanie
Czytając tutaj te ostrzeżenia o aktywności byłam przerażona , jednak zaryzykowałam. Kochane, same musicie ocenić czy zdecydujecie się na takie ryzyko. Ja po rozmowie ze swoim lekarzem wybrałam aktywne życie i nie wyobrażam sobie innej opcji. Jestem świadoma tego że za parę lat może się to skończyć kolejną operacją ale wcale nie musi. Napiszę jeszcze, ze przed operacją skacząc na skakance miałam problemy z popuszczaniem moczu, teraz nic, jest pięknie
Nie chcę nikogo namawiać do tak intensywnego życia ale rozumiem osoby, które bez sportu nie wyobrażają sobie życia i dla nich ten post
Pozdrawiam Was jeszcze raz