Strona 3 z 4

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 7 gru 2017, o 23:30
przez olikkk
Marusiu myśmy przygarnęły Viki, a ona cała gromadkę Syrenek z Trójmiasta :D
Teraz im matkuje i siostruje, bo jest jedynaczką i postanowiła powiększyć swoją rodzinkę :kolobok_girl_wink:
Pod jej skrzydłami możesz się czuć bezpiecznie :-*
Olikkk ogarnia południe, a Viki północ :p

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 7 gru 2017, o 23:32
przez vika45
He,he....

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 7 gru 2017, o 23:54
przez monte
Ode mnie wszędzie daleko i do Trójmiasta i na Śląsk 😐

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 7 gru 2017, o 23:54
przez monte
Ale mam Was tu 😊

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 7 gru 2017, o 23:55
przez olikkk
:-bd :kolobok_air_kiss:

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 14 gru 2017, o 23:34
przez basia65
Marusiu witam Cię bardzo serdecznie na tym forum :ymhug: mam taż nadzieję, że to tylko mięśniak :ympray: najważniejsze, to pozytywne myślenie :-bd %%- pozdrawienia z okolic Gdyni :x :ymhug:

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 14 gru 2017, o 23:41
przez marusia71
Dziekuje. Właczyłam obowiazkowy program: bedzie dobrze.
Przygotowuje sie do operacji, do swiat, nieobecnosci w domu i w pracy. Powoli sie wyciszam.
Nie wszystko układa sie po lini prostej. Staram sie nie zgubic.
Pozdrawiam Was wszystkie

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 15 gru 2017, o 00:37
przez olikkk
Martusiu nie zgubisz się, dobrze że starasz się wyciszyć :x
Trzymaj się kochana , jesteśmy z Tobą :kolobok_give_heart2:

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 15 gru 2017, o 11:16
przez bulbinka536
Marusiu :ymhug: %%- %%- %%-

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 26 gru 2017, o 12:43
przez olikkk
Marusiu to już jutro ...
Pamiętam o Tobie :x
Trzymaj się dzielnie :-bd
Nasze myśli są przy Tobie :-*
Do usłyszenia z linii frontu, lub po powrocie :kolobok_girl_in_love:

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 26 gru 2017, o 17:52
przez marusia71
Dziekuje Kochane. Jestem w gotowosci w szpitalu.

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 26 gru 2017, o 18:01
przez Karolina1982
Marusiu jestem z Tobą myślami i czekamy na Ciebie po 💋

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 27 gru 2017, o 16:14
przez Helena
Marusiu
Trzymaj się dzielnie
będzie dobrze
ja przed sześcioma tygodniami to przeszłam i też bardzo się denerwowałam
a Syrenki zasypywałam pytaniami, jak dobrze, że jest to forum
pozdrawiam serdecznie

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 27 gru 2017, o 21:25
przez marusia71
Juz jestem po. I nie jest zle. Nie wiele wiem co sie wydarzylo w moim srodku . Chyba odbylo sie tylko wyluszczenie miesniaka.Powstalo male zamieszanie na blogu i cala ekipa skupila sie po operacji na kolezance z pokoju. Jej zabieg trwal 9 godzin. Nie sposob mi przy niej narzekac.

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 28 gru 2017, o 00:52
przez Elza13
Dobrze, że masz już zabieg za sobą. Chyba rzeczywiście nie jest źle, skoro mogłaś "wpaść" do Syrenkowa. A będzie już tylko lepiej :)
Pozdrawiam serdecznie @};-

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 28 gru 2017, o 01:05
przez olikkk
Marusiu mocno przytulam :ymhug: :-*

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 29 gru 2017, o 21:04
przez basia65
Marusiu jak się czujesz po zabiegu :-\ jaki był jego zakres :-\ kiedy do domu :-\ pozdrawiam i życzę szybkiej rekonwalescencji :ymhug: :x :ymhug:

Re: i ja tu jestem - Marusia71

PostNapisane: 5 sty 2018, o 22:42
przez marusia71
W chwili po obudzeniu naszła mnie euforia, ze to tylko miesniak i wykonano jego wyłuszczenie i ogromna chec podzielenia sie z wami radoscia.
A potem przyszła "proza" zycia szpitalnego po operacji.
Długo zwlekałam przed napisaniem do Was; chciałam miec dystans do wydarzen.
No cóz powiem zwieżle: pierwsze trzy doby to nie bajka,choc kazdy dzien inny, ale da sie przeżyc ;-)
Miałam podwójna motywacje gdyz kolezanke z pokoju operowali zaraz po mnie i trwało to 9 godzin. Jej zakres operacji był ogromny a ja przy niej byłam mocniejsza o te kilka godzin. Czuła sie mega bezbronna i wystraszona, wiec zanim zastekałam mysłam o niej i ile mogłam pomagałam.
Pierwsza doba na pooperacyjnej wiadomo lezaca, dziwna, na prochach, morfinie, pół jawa pół sen. A potem to juz ból, dreny cewniki i ciezka praca, zeby wstawac, chodzic, umyc sie, opanowac wzdecia jelit, wypróznienie, pomiedzy spac i odpoczywac.
Bedac w szpitalu postanowiłam napisac cos zgryzliwego na temat niepodejscia czesci pielegniarek. Jednak w wiekszosci zal mi przeszedł. I dobrze
Powiem tylko, że niestety mój sen przegrał z lampkami na choince, które były podłączone w moim pokoju i hałas zabiegów, konsultacji, dyskusji i ogólnej bieganiny personelu zupełnie nie pozwolił nam odpoczywac.Zdarzyło sie tez ku mojemu zaskoczeniu, ze wyjecie drenu przez lekarza mnie bolało niz zdezynfekowanie skóry brzucha przez delekatniusia pielegniarke wchodzaca do pokoju z miną Conana Mordercy. Musiałam tez poniesc kare za wylanie sie drenu i koniecznosc zmiany przescieradła przez pielegniarke . Raz i na całe zycie zapamietałam, ze na oddziale sa połozne, a nie pielegniarki albo siostry; usłyszawszy ostra reprymende tuz przed operacją. I wiem napewno, ze od tych połoznych wiele zalezy jak przejdziemy czas w szpitalu. I dobrze jesli sa rzeczowe, konkretne, ale tez maja swiadomosc naszej chwilowej bezradnosci i naszego przerazenia odmiennym "niekomfortowym" stanem. Chodzenie przy otwartych drzwiach z cewnikiem oi drenem w dłoniach, podkładem pomiedzy nogami i wszeogarniajacym bolem nie zawsze jest proste i niekiedy przy negatywnym nastawieniu personelu odbiera nieco godnosci.
Naomiast przy ich pomocy wszystko da sie powoli opanowac. Patrzac na całośc doceniam ich ciezka prace, bo onkologia-ginekologiczna to trudny oddział i wiekszosci pooperacyne pacjentki. Dodam, ze na moim lekarze byli bez zarzutu. I ogólnie duzy szacun dla ekipy.I dla siebie tez. Byłam dzielną dziewczynką !!!
Wyszłam ze szpitala na 4 dobe po zabiegu. W domu szybko wracałam do sił i wzglednej sprawnosci. Od dwóch dni mam kryzys. Chyba to wina miesiaczki, która nadeszła czasie . Z drugiej strony moze i lepiej bo juz za duzo w domu hciałam zrobic. Takie ze mnie juz adhd.
Sam zabieg nie okazał sieł az taki lekki. Mój miesniak miał fatalne połozenie i wrastał w jame macicy wiec choc mi ona została darowana jest mocno pokrojona; troche straciłam ponad norme krwi. Mam połroczny zakaz cwiczem, tylko basen :-( i teraz to najlepsze -hi hi roczny zakaz zachodzenia w ciaze a potem jesli zechce to rodzimy cesarsko-powiedział lekarz- Phi hi hi ha !!! - odpowiedziałam mu, ze chyba nie spojrzał na mój rocznik.
Teraz powoli do przodu i czas ogarnac swoje hustawki nastroju. W szpitalu duzo mysłam o Was i bede Wam zawsze wdzieczna za to ze pomogłyscie mi przejsc ten trudny czas. To forum to kawał niezmierzalnej pozytywnej energii i kumulacja czegos dobrego kto kazdy z nas ma w sobie ale nie zawsze sie z tym dzieli.
Wy dziewczyny jestescie dobrymi aniołami. Z łezką kłaniam sie Wam i dziekuje za wszystko. Mam nadzieje ze wiele sie od Was nauczyłam.

Re: i ja tu jestem - Marusia71

PostNapisane: 6 sty 2018, o 17:44
przez bulbinka536
Marusiu szybkiego powrotu do zdrówka Ci kochana życzę :ymhug: :ymhug: :x

Re: i ja tu jestem - Marusia71

PostNapisane: 6 sty 2018, o 18:02
przez marusia71
Mam zamiar ;-)