Strona 1 z 4

i ja tu jestem - Marusia71

PostNapisane: 4 gru 2017, o 22:25
przez marusia71
Mówi się: Jak grom z jasnego nieba.
Od zeszłego czwartku niespodziewana diagnoza szybkorosnacy miesniak 5,5 x4,5 . Z rozpoznaniem po badaniu usg u gina- miesak.
A tylko rok czułam parcie na pecherz. A przeciez w styczniu badanie dopochwowe usg nic nie wykazało. A w kwietniu u urologa był tylko mały 2cm torbiel, który sie moze wchłonie. A potem troche bardziej plamiłam przed okresem. Ostatnie 2 cykle wiecej krwawiłam. Byłam tez osłabiona i wypadały mi włosy. Ale przeciez to mogł byc poczatek menopauzy albo poprostu nic. A bóle w plecach mogły byc od kregosłupa. A nie od miesniaka w tyłozgietej macicy.
Jutro kwalifikacja na Onkologii w Gdyni.
Czytam Was ostatnie dni. Fajnie ze jestescie. Tylko te moje złe przeczucia mnie przesladują i strach, ze moge nie miec wyboru i ze bycie silna nie wiele zmieni.
Tak bardzo nie znosze nie móc wybierac i czekac na cos na co nie mam wpływu.
I gdzie moja pokora.
Wiem ze on nie musi byc złosliwy. Ale tak długo bede musiała sie bic z myslami zanim sie dowiem. I jaka bedzie dla mnie wyrocznia.
Przestraszona jak dziecko a nie matka dwóch córek.

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 4 gru 2017, o 22:49
przez Innek
Kochana, witaj!
I trzymaj się! :ymhug: :ymhug: :ymhug: :ymhug: :ymhug:

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 4 gru 2017, o 22:57
przez marusia71
Dziekuje. Bede sie trzymac do jutra. Potem do nastepnego ;-)

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 4 gru 2017, o 23:03
przez olikkk
Marusiu wcale Ci się nie dziwię =((
Witam Cię cieplutko u nas :ymhug:
Zanim przyjdzie czas na odebranie wyników, postaraj się na ile to możliwe wierzyć, że to tylko mięśniak :ympray:
Wiem, dobrze się gada ......
Ale obiecuję, że zrobię ile mogę, żeby wszystko ułożyło się dobrze i szturm do Nieba już zaczynam :ympray:
Całuję i wiem, że kobietki też Cię przytulą, żebyś poczuła się pewniej :x
Buziaki :kolobok_air_kiss:

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 4 gru 2017, o 23:10
przez marusia71
Pracowita pszczółka z Ciebie :)
Dziekuje

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 4 gru 2017, o 23:29
przez Elza13
Witaj Marusiu :)
bardzo rozumiem Twoje niepokoje i lęki, sama miałam takie, kiedy czekałam na wynik tomografii, gdy były u mnie podejrzenia przerzutu do płuc. To były najgorsze tygodnie, bo nie wiedziałam, co naprawdę jest, a za to wyobrażałam sobie, co starsznego może się okazać i co mnie czeka. Szczęśliwie dla mnie, skończyło się tylko na podejrzeniach, a w płucach były tylko jakieś zmiany pozapalne. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział - nie martw się na zapas, dopóki nie ma wyników, bo takie zamartwianie się nic nie da, pewnie w ogóle bym nie słuchała. Ale chcę powiedzieć, że podejrzenia lakarza nie zawsze muszą być jednoznaczne z późniejszą diagnozą, jaka wychodzi już po wszystkich badaniach, tak jak na przykład było u mnie. Trzymam kciuki, żebyś poradziła sobie z czasem oczekiwania, a przede wszystkim, żeby wyniki okazały się być dobre dla Ciebie.
Tu w Syrenkowie możesz liczyć na wsparcie Olikka i Dziewczyn, dobrze, że znalazłaś to forum.
Pozdrawiam Cię serdecznie - Elza13
%%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%-

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 00:45
przez Karolina1982
Witaj Marusiu :kolobok_heart:
Dobrze, że jesteś tu z Nami, to naprawdę fajne miejsce z fajnymi, ciepłymi babkami, które są na dobre i na złe.
Trzymam kciuki za wyniki i mocno przytulam :kolobok_give_rose:

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 09:22
przez MagdaS
Hej :)
Nie poddawaj się złym myślom, ze wszystkich sił twórz w głowie dobre scenariusze. Będzie dobrze, musi.
Czekałam rok temu na wynik mammografii i konsultacje u onkologa. W trakcie mammografii leciała mi krew z piersi a pani radiolog nastraszyła mnie cmokając nad zdjęciem. Martwiłam się i martwiłam aż jednego dnia wstałam i powiedziałam sobie - dość żadnego raka nie mam. Ulżyło mi znacznie i już spokojnie doczekałam do konsultacji. To była torbiel której pękła ściana. Nic dalej się z tym nie działo, chodzę na badania często i tyle. Wewnętrzne nastawienie pomogło mi bardzo, to nie znaczy, że rzeczy się ułożyły dobrze, bo ja tak chciałam. Ale ucinanie tych złych myśli i mówienie sobie "dość nie wierzę w to" utrzymało mnie w dobrej kondycji psychicznej.
Trzymaj się i nie dawaj. Pogadaj sobie tu do nas, to pomaga. Trzymam kciuki za dobry wynik. Kiedy będziesz wiedziała coś więcej?

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 12:24
przez maria
Witaj MARUSIU wiem ,że się boisz ,to normalne każdy się boi tego co nie znane
nie będę Ci pisała ,nie martw się na zapas ,bo nie zawsze to pomaga ,ale musisz wierzyć ,że przypuszczenia lekarza
wcale nie muszą okazać się prawdziwymi ,a tak w większości przypadków jest ,zajmij czymś ręce i głowę by nie myśleć
sama przez to przechodziłam dwa tygodnie temu ,raz było lepiej raz gorzej ,trzymaj się słuchaj muzyki ,pooglądaj jakieś komedie
nawet sprzątanie i przygotowania do świąt może Ci pomóc na chwilę wyłączyć myśli i czarne scenariusze :x
trochę %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- na szczęście i będę myślała o Ciebie w :ympray: :ympray:
pozdrawiam Marysia :x

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 16:39
przez marusia71
Wróciłam z onkologii. Zabieg wyznaczono na 27.12.2017. Była propozycja ze juz w przyszłym tygodniu. Ale my pracujemy/matkujemy , to wszystko trzeba ogarnac. Czytajac Was dowiedziałam sie ze zabieg na chwile wyłącza z aktywnego zycia.
Narazie padła propozycja wyłuszczenia miesniaka, operacja przez brzuch.
Lekarz chyba zobaczył moje przerazenie i na tym etapie pozwolił mi jeszcze wybrac czy miesniaka kastrujemy z macica czy bez.
Na pytanie: jaka droga go usunie juz nie był wyrozumiały. Jednoznacznie wyraził sie, ze nic nie bedzie wyskubywał tylko musi miec pełen dostep, zeby go w całosci usunac.
Wiec czy ja zachowam to okaze sie jak mnie otworza, a potem przyjdzie wynik. Zreszta Ona juz przestaje miec dla mnie az taka ponadczasowa wartosc
Gdynska onkologia wyglada przyjaznie i pomimo okolicznosci pobyt z innymi chorymi wycisza. Niektórzy sa tacy pozytywni.
Nie uwierzycie!
Siedzac w poczekalni spotkałam swoja kuzynke której nie widziałam ponad 30 lat. Poznałam ja. Ona mnie nie. Byłam dzieckiem kiedy sie widzialismy.
Kiedy opowiadała znajomym,ze nie chce zyc 100 lat ale jeszcze troche zagadałam ja : "Czesc Aniu ale nasza babcia zył własnie 100 lat." Spojrzała na mnie i zamarła To była cudowna chwila naszego spotkania.
Bede z Wami. I z przyjemnoscia. Bede Was poznawac czytaj wasza historie,
Prawy pasek na którym sie wyswietlaja nasze podstawowe dane o chorobie wiele mówi. Ciekawa jestem czy sie go uaktualnia i jak mój sie zmieni w perspektywie wielu przyszłych tygodni
Dziekuje za wspacie

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 17:18
przez bulbinka536
Marusiu jestem z Tobą kochana :ymhug: :ymhug: a na szczęście zostawiam
%%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%-

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 17:58
przez marusia71
do Bulbinki
Zerkam na twoje operacje. To masakra byc tak systematycznie maltretowanym. Wyglada na to, ze gdy sie nam juz cos przyszweda w układzie rozrodczym to wraca i robi kolejne spustoszenie. Czy to faktycznie wynik indywidualnych zmian hormonalnych w organizmie, czy genetyka albo atak choroby w momencie naszego osłabienia (zmeczenia, stresu)?

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 19:24
przez marusia71
do Elzy i ....:
Przeczytałam w jaki sposób lekarka ci oznajmiła, ze masz nowotwór złośliwy.
I nie dziwi nic.
Na mojej ostaniej wizycie gino w trakcie badania dopochowego usg , po zobaczeniu miesniaka, zostawił wziernik we mnie i zaczał na mnie krzyczec bo czegos nie zrozumiał. Dodam On nie ja.Czułam sie jak nie z tego filmu.
Na dodatek wypisujac mi skierowanie na onkologie z diagnoza miesak i informacja o smiertelnosci tak sobie... nawet nie podnoszac na mnie wzroku wtracił dygresje , na temat "budowy mojej macicy" -ze musi mnie bolec jak sie z mezem od tyłu bz.....
Scena jak z taniej komedii. Pacjentka siedzi przerazona, mysli o swoim zyciu/smierci a lekarz pomiedzy zdaniem o miesaku rzuca miesny dowcip.
Mówi sie ze nie ma złych kwałów ale sa opowiedziane w złym momencie. Delikatnie ujmujac. Na koniec zachwycony soba prosił zebym koniecznie wpadła i potwierdziła jego diagnoze bo jest swietnym lekarzem.
Ah oby jednak nim nie był.
Całosc systuacji do mnie doszła jak wyszłam od niego i z szoku po otrzymanej wiadomosci. I w sumie nie wierze ze z czasem mozna popasc w taka "rutyne", brak empatii.

Po tej scenie mozna pomyslec, ze film Botoks był na faktach. Ot takich historiach. Co nie znaczy ze sa i swietni lekarze i ze nie ma ja prawa do gorszego dnia.
Tylko moze nie akurat w chwili kiedy mówi sie sie o zyciu innego człowieka. Z cała pewnoscia kazdy z nas ma i zna wewnetrznie uniwersalny dekalog: Jak zyc pomagajac i nie krzywdzac innych.

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 20:13
przez MagdaS
Lekarze .... :D czasem im się głowach przestawia, bąbelki uderzają w czerep. Nic dodać nic ująć, ja takich samozadowoleńców unikam jak zarazy.

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 20:20
przez marusia71
To była jednorazowa wizyta na NWZ. Nikt ulubiony. Przykład tych którzy psuja opinie.
Nie byłabym soba gdybym nie poszukała w nim- Człowieku czegos dobrego.
Znalazł chorobe i szybko mnie przekierował, moze chciał celowo postraszyc. Bo zna babki i wie ze o siebie nie dbamy.
A moze tak uwazał, wiec sie wyraził. No i... był skuteczny.
Za to pani gino w styczniu była miła ale nic nie zobaczyła- o prosze nawet sie zrymowało ;-)

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 20:21
przez Elza13
No, to powiem Marusiu, że Twój lekarz przebił tą moją ;) Żeby jeszcze w kwestiach intymnych, jakim choćby jest samo badanie, być tak niedelikatnym, a do tego robić takie prywatne "wycieczki" i do tego bez ogródek, ot, tak sobie opowiadać o śmiertelności ..., to się w głowie nie mieści! . Wieje grozą! Lekarze ginekolodzy a do tego onkolodzy powinni być szczególnie starannie przygotowani do tego, jak badać kobietę, jak przekazywać diagnozę, szczególnie, że czasem te diagnozy są bardzo trudne :(

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 20:30
przez marusia71
Mysle ze to jakis dawny wojskowy lekarz; ten "dowcip" wskazuje na powyzsze
Przez cała wizyte narzekał ze pacjentki sa wredne i pisza na niego skargi. Chyba jednak zadnej uwaznie nie przeczytał. I jest niereformowalny..
Mnie poraziło zestawienie moich odczuc i mysli z jego zachowaniem i wypowiedziami.
Kurde przeciez nie mozna jednoczesnie byc na mszy i tanczyc na rurze albo kogos szturchac w złosci.
Teraz sie z niego smieje a jeszcze bardziej mi zal. To było słabe i tyle w temacie

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 21:37
przez monte
Witaj Marusiu wśród nas,tzn trzymam kciuki aby nie dosłownie wśród nas😊 bo jest szansa że narząd będzie ocalony i za to będę sciskac kciuczki po świętach ☺

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 21:44
przez marusia71
E niech go sobie wezma. Dam rade i bez niej. Cos mi w koncu zostanie. Podobna gdy sie slepnie wyostrza sie słuch. No wiec...
Gorzej jak zostanie miesak ze mna. Srednia zycia 18 mcy. I jak tu z wszystkim: co jeszcze nie robiłas, nie zrobiłas, chciałabys , ... zdarzyc.
Wy wszystkie fajne babki jestescie. Swoj swego pozna :)

Re: i ja tu jestem

PostNapisane: 5 gru 2017, o 21:50
przez marusia71
Do operacji musze ogarnac silny ból odbytu i ciagłe parcie. Mam tyłozgiecie i pewnie guz uciska na jelito. Traktuje to jak hartowanie przed bólem po operacji.
Jestem ciekawa czy tez przed byłyscie potwornie zmeczone, słabe i ten brak koncetracji. Nie mam az takiej słabej krwi, wszystko na granicy. Tylko ferytyna niska. I pewnie stad to moje łysienie.