Witaj Anetakiara.
Po pierwsze nie stresuj się.Po drugie więcej wiary.
Ja miałam pierwszy termin operacji na 24 kwiecień,w zwykłym szpitalu.Trzy dni przed operacją zadzwonił leakrz i powiedział,że muszą przesunąć termin bo coś im nie pasuje.I tak się zaczęło jeżdżenie do szpitala onkologicznego.A to biopsja bo mięsak i przerzuty.A to biopsja bo plamy na śledzionie /przerzuty,/ a to tomograf,rezonans i jeszcze raz bo guz na nadnerczu.Raz to mi wzięli 14 próbówek krwi.A mam tylko jedno miejsce do pobierania,do wigówek,więc ręka w lokciu czarna i już po miesiącu nie można było kłuć.Przez półtora m-ca jeździłam tam i z powrotem oczywiście na onkologięMiałłam już sporo ziwych włosów,ale teraz to tragedia,same pasma,bo wiadomo inni pociaszą ale człowiek swoje myśli i zaczyna robić rachunek sumienia.A jak zaczęłam czytać o mięsakach to .......nie pytaj.Reasumując,na strachu się skończyło,ale jestem wdzięczna lekarzom ze tak mnie wymaglowali,aaaaa i jeszcze anemia/hemoglobina 8,ciśnienie 170/Przede wszystkim gogle to nasz wróg!!!!!!!!!Można umrzeć od samego czytania.Tylko Syrenkowo!!!!!!!!! .No i na szczęście dla mnie ,wszystko to nie w Polsce.
Tak więc szkoda "gdybać" i zatruwać sobie życie przed,,bo nic nie zrobimy i nie mamy żadnego wpływu na to.Pozdrawiam gorąco.
wiedza jest dobrem...i zlem...im wiecej wiesz...tym gorzej spisz;)...-