Pani doktor, w ogóle postawiła na mnie krzyżyk. Przez kilka dobrych lat mowiła że z moimi mięśniakami nic sie nie da zrobić i żebym o nich nie myślała. W listopadzie powiedziała, że mięśniaki są na tyle duże że teraz to koniec i że już nigdy dzieci mieć nie będę, a w dodatku cytologia mi wyszła u niej źle i że prawdopodobnie mam tego gorszego raka
Chodząc od lekarza do lekarza (prywatnie) każdy wzruszał ramionami, że nie rozumie tej cytologii, a mięśniaki- niestety nic się nie da zrobić 😭😭😭😭😭 Horror w domu, spisywanie testamentu...dobrze, że mój maż nie zwiał. W końcu trafiłam na meeega drogą gin., która zrobiła mi na 49HPV i nową cytologię badaną przez lekarza, a nie przez diagnostę i co wirusy ujemne, a cytologia 2 bez zmian nowotworowych
Mój kochany mąż na to "to co odwołać miejsce z cmentarza?"
Taka byłam szczęśliwa, że poszłam zająć się gdzieś mięśniakami, bo ta Pani była dla mnie stanowczo za droga.
Dalej pocieka....
Wkurzona, robię stopień czystości i wymaz z szyjki na bakterie atypowe i oprócz stopnia czystości 3 wychodzi mi ureaplasma.
Zaczełam się leczyć u kolejnego gina. Zmieniał leki, które tylko pogarszsły stopień i cieklo jeszcze bardziej.