Re: Surowiczy rak jajnika
Napisane: 26 sty 2024, o 22:18
Choroba uczy cierpliwości… na wszystko trzeba czekać. Teź tak miałam… Konsylim było poza mną…Koordynatorka dzwoniła i informowała.
Martucha, skoro wizyta dopiero za miesiąc jest nieźle , znaczy że nie trzeba się spieszyć. Sama zresztą piszesz, że tomografia i zdjęcia bez żadnych niepokojących info…
Daj koniecznie znać po wizycie u tego prywatnego onko.
Wiem że się męczycie z tym czekaniem, ale każda onko syrenka to miała. Nic nie jest jak na amerykańskich filmach, że bach bach wyniki zaraz po badaniu i hop siup leczenie z głowy…
Będzie dobrze, myślcie pozytywnie. Zajmij mamę jakimś kinem, wspólnym gotowaniem, wycieczką, gośćmi, czymkolwiek. Mi pomagało jak znajomi przychodzili i zajmowali głowę głupotami…
Martucha, skoro wizyta dopiero za miesiąc jest nieźle , znaczy że nie trzeba się spieszyć. Sama zresztą piszesz, że tomografia i zdjęcia bez żadnych niepokojących info…
Daj koniecznie znać po wizycie u tego prywatnego onko.
Wiem że się męczycie z tym czekaniem, ale każda onko syrenka to miała. Nic nie jest jak na amerykańskich filmach, że bach bach wyniki zaraz po badaniu i hop siup leczenie z głowy…
Będzie dobrze, myślcie pozytywnie. Zajmij mamę jakimś kinem, wspólnym gotowaniem, wycieczką, gośćmi, czymkolwiek. Mi pomagało jak znajomi przychodzili i zajmowali głowę głupotami…