Usunięcie trzonu macicy za tydzień, jak opanować strach?
Napisane: 12 cze 2023, o 12:59
Proszę pomóżcie. Będą mnie kroić w przyszłym tygodniu (usuwanie trzonu macicy i torbieli z jajnika, cięcie poprzeczne po cc). Nie umiem opanować strachu, jak tylko nie ma w domu męża i syna, to ciągle płaczę.
Faktem jest, że mam fobię medyczną (wybudzenie po operacji bez znieczulenia przeciwbólowego 6 lat temu, uszkodzenie nerwu żuchwowego przy usuwaniu ósemki 3 lata temu),
ale nie wiem, czy któraś z Was też aż tak to przeżywała. Podejrzewam, że u mnie może to być związane z tym, że mam niedorosłego syna, późnego 14-letniego dopiero jedynaka, urodzonego po wielu staraniach.
Do wyboru mam chodzić dalej z mięśniakowatą powiększoną macicą (jeden mięśniak już prawie 8 cm) pijąc ciągle żelazo (też nie wiem, czy tak można) i nieregularnymi od zeszłego roku mocnymi miesiączkami z olbrzymim bólem przez 2-3 dni. Myślałam, że jakoś dojadę do menopauzy, żeby to wszystko przyschło, ale obsunęłam się w mocną anemię tak, że doszło do zaburzeń komorowych serca w lutym. Tabletki na powstrzymanie miesiączek nie działają (Aktivelle w sposób ciągły), miesiączki występują i to nawet z o wiele większym bólem (3 razy dziennie przez prawie tydzień mocne piguły przeciwbólowe idą). Terapia samym progesteronem może ograniczałaby endometrium, ale karmiłaby mięśniaki. Jest też podejrzenie adenomiozy i endometriozy na jajniku, stąd te bóle. Łyżeczkowania i ablacje na to nie pomogą, ani na mięśniaki. Gdybym miała skończyć działalność podobnie jak moja mama, to musiałabym tak cierpieć jeszcze ładnych kilka lat.
Operacja wygląda na jedyną opcję i trzech lekarzy ją proponuje, ale boję się też utraty jajnika, gdzie ta torbiel, a nawet gdyby został, to przyspieszona menopauza też mnie przeraża... W tym momencie wszystko mnie przeraża... dezercja z operacji i utrata terminu też...
Przepraszam, jeśli jestem mało wyrazista, ale nawet nie mam siły wstawiać emotikonów...
Faktem jest, że mam fobię medyczną (wybudzenie po operacji bez znieczulenia przeciwbólowego 6 lat temu, uszkodzenie nerwu żuchwowego przy usuwaniu ósemki 3 lata temu),
ale nie wiem, czy któraś z Was też aż tak to przeżywała. Podejrzewam, że u mnie może to być związane z tym, że mam niedorosłego syna, późnego 14-letniego dopiero jedynaka, urodzonego po wielu staraniach.
Do wyboru mam chodzić dalej z mięśniakowatą powiększoną macicą (jeden mięśniak już prawie 8 cm) pijąc ciągle żelazo (też nie wiem, czy tak można) i nieregularnymi od zeszłego roku mocnymi miesiączkami z olbrzymim bólem przez 2-3 dni. Myślałam, że jakoś dojadę do menopauzy, żeby to wszystko przyschło, ale obsunęłam się w mocną anemię tak, że doszło do zaburzeń komorowych serca w lutym. Tabletki na powstrzymanie miesiączek nie działają (Aktivelle w sposób ciągły), miesiączki występują i to nawet z o wiele większym bólem (3 razy dziennie przez prawie tydzień mocne piguły przeciwbólowe idą). Terapia samym progesteronem może ograniczałaby endometrium, ale karmiłaby mięśniaki. Jest też podejrzenie adenomiozy i endometriozy na jajniku, stąd te bóle. Łyżeczkowania i ablacje na to nie pomogą, ani na mięśniaki. Gdybym miała skończyć działalność podobnie jak moja mama, to musiałabym tak cierpieć jeszcze ładnych kilka lat.
Operacja wygląda na jedyną opcję i trzech lekarzy ją proponuje, ale boję się też utraty jajnika, gdzie ta torbiel, a nawet gdyby został, to przyspieszona menopauza też mnie przeraża... W tym momencie wszystko mnie przeraża... dezercja z operacji i utrata terminu też...
Przepraszam, jeśli jestem mało wyrazista, ale nawet nie mam siły wstawiać emotikonów...