Drogie Syrenki,
wczoraj przez pół dnia skręcałam się, bo nie wzięłam rano tabletki pbólowej na wściekłą torbiel endometrialną. Dzisiaj wzięłam od razu z rana, ale już znów boli, i tak jak wczoraj mam wrażenie, że ona nie doczeka do jutra, tylko pęknie. Nie wiem, jak dam radę jutro z tym bólem, bo mówili, żeby rano już nic nie brać...
Tak, jest taki moment, pamiętam z poprzedniej operacji, jazda na blok i ostatnie chwile na stole w przytomności. Już wtedy nie ma odwrotu.
Miłe wspomnienie mi wróciło, jak moja pani chirurg szła obok łóżka w drodze na blok i głaskała mnie po głowie. To było bardzo krzepiące. Szkoda, że anestezjolog później zepsuł to dobre wrażenie. Wtedy jednak nie miałam takiego obciążenia psychicznego, to nie była głęboka ingerencja jak tu, z możliwymi skutkami hormonalnymi.
Dziękuję za to, że trzymacie rękę na moim pulsie
PS. Ale umysł biedak wciąż kombinuje ze strachu, że jeszcze dziś mogę zrezygnować (chociaż dzwonili i potwierdziłam), nawet jutro, zawsze można też uciec ze stołu ;-)