Kochana Buniu, bardzo dobrze rozumiem Twoją rozpacz i stan emocjonalny. Ja miałam operację 1 marca i czułam się tak samo. Wieczorem szłam spać bo byłam bardzo zmęczona, a rano budziłam się z kołataniem serca, że muszę znowu wracać do mojej rzeczywistości. Miewałam dziwne sny, śniła mi się operacja, okres, itd itp. Już jest trochę lepiej, ale jeszcze do końca nie przepracowałam tej "żałoby". Tak bo to jest poniekąd żałoba, trauma, z którą uporasz się zapewne, ale daj sobie czas. Ja nie wstydzę się o tym mówić, choć doświadczenie mnie zaskoczyło. Ostatnio oglądałam wypowiedzi jednej z blogerek, ona określiła te emocje poczuciem straty i zaburzeniem integralności ciała, bo choć może i nie planowałaś już rodzić dzieci, ale macica była Twoją częścią, bez której teraz będziesz musiała nauczyć się żyć. Dlatego czujesz się wypatroszona, inne kobiety mówią o pustce. Prawda taka, że tam w brzuchu nigdy pustki nie ma, bo inne narządy zajmuję miejsce macicy.
Jest to tak trudne przeżycie, nawet jeśli człowiek jest przekonany o słuszności operacji to i tak trudno mu opanować poczucie żalu. Miałam możliwość czytać relacje kobiet, obojętnie jakiej narodowości, czy miały raka czy nie, większość płacze i ja też tak miałam i jeszcze mam....
Otwierają się przede mną panie, nawet w wieku 70 bądź 80 + które zupełnie dobrze funkcjonują bez macicy od 20 lub 30 lat. Potwierdzają, że można i piękne dni jeszcze nadejdą choć nie od razu.
U mnie jeszcze dochodzi do tego stan przedmiesiączkowy i obolałe piersi, czekam na okres, którego po prostu już nie ma i nie będzie. A może to też się wkrótce uspokoi bądź będzie słabsze.
Pociesza Cię ta, która jeszcze cały czas wymaga pocieszenia jeszcze mam parę problemów po operacji, ale w głowie mi już tak strasznie nie buzuje. Ta droga, którą idziesz jest zupełnie normalna i zrozumiała, niestety nikt pewnie Cię nie ostrzegł, że będzie to takie trudne. Ja żałuję, że przed operacją nie miałam możliwości rozmawiać z jakimś dobrym psychologiem, u mnie potoczyło się wszystko bardzo szybko, a świadomość dotarła do mnie z opóźnieniem.
Tak nam się przydarzyło, każdy coś dostanie na pewnym etapie życia. Ponoć nie dostajemy nic więcej ponad to, co możemy unieść.
Pozdrawiam Cię serdecznie.