Forum nie zastępuje lekarza. Nie traktuj rad jako diagnozy.
Mika5 napisał(a):Dziękuję kochane dziewczyny za wsparcie.
Tak jestem już w szpitalu. Jest 5.22, a ja już nie śpię, na 8 mam być wykąpana i gotowa do operacji, nie wiem o której dokładnie będzie, ale mam być gotowa. Moja zgoda nadal leży na stoliku nie podpisana. Jednak chyba nie zaryzykuję niespodzianek w przyszłości i poddam się usunięciu jajników. Wspominałam, że cały czas czekam opis wyniku mammografi. Wczoraj przy badaniu po przyjęciu do szpitala młode panie lekarki przeglądając moje dokumenty, wyraźnie dały mi do zrozumienia, że w moim przypadku warto zastanowić się nad pozostawieniem jajników, choć nie powiedziały tego wprost. Zastanawiały się jedynie nad moim wynikiem. USG piersi przed mammografią, który wzbudza wątpliwości, bo lekarz wskazał na jakieś zmiany w piersiach do sprawdzenia w biobsji, onkolog do którego poszłam widząc ten wynik, wysłał mnie na mammografię i jak wiecie czekam na wynik. Widząc, że lekarki zasilały się na tym pomyślałam, że skoro moje jajniki mogą zależeć od tego wyniku, dostałam wiatr w żagle i przebrnawszy przez gąszcz wykonanych telefonów udało mi się dodzwonić do lekarza radiologa który mój wynik miał opisywać, okazało się też, że wynik jest już opisany ale nie dostarczony do przychodni jeszcze. Powiedział, że nie ma u mnie niepokojących zmian w opisie, i że wynik jest ok. Jednak zaznaczył, że mamografia jest uzupełnieniem USG, a USG uzupełnieniem mammografi i że skoro było coś niepokojącego na USG, to trzeba to jeszcze sprawić, ale raczej powinno być w moich piersiach wszystko w porządku.
Więc natchniona ta informacja pobiegłam do lekarki żeby rozwiać jej wątpliwości, co do moich wyników piersi. W między czasie ona rozmawiała z profesorem, który ma mnie operować, a ten jest za usunięciem jajników. No i moja radość została zabita, bo jak wcześniej wspomniałam, ja sama nie podejmę decyzji o tym czy je zostawić cU nie, ale powiem Wam, że strasznie mnie wkurza, że robią nam te operacje nie próbując zawalczyć o nasze życie tak naprawdę, że nie rozważają każdego przypadku osobno tylko tną,bo tak książka pisze. Wiem, że od dziś moje życie bardzo się zmieni i bardzo się tego boję, bo nie wiem z iloma smutkami wypadowymi memo będę musiała się zmierzyć. Jestem prawie pewna, że przechodząc normalnie menopauzę nawet bym jej nie odczuła. Za dwa tygodnie kończę 48 łat, do tej pory miałam regularnie miesiączki, w tym miesiącu jeszcze nie miałam, a wg mnie powinnam już mieć, ale z tego stresu po raz pierwszy w życiu moja miesiączka też sie wystraszyła i nie pojawiła się choć powinna być pojawić się parę dni temu.Wybaczcie mój długo post, ale mam chyba każda z nas potrzebuje się wygadać. Z jednej strony wiem co mnie czeka, ale z drugiej nie wiem czy dam radę sobie z tym poradzić.
No ale wszystkie jesteśmy w tej samej sytuacji. Dziękuję jeszcze raz za Wasze odpowiedzi jak zwykle stoicie na posterunku.
Monika87, czytając że tak młode kobietki jak Ty też muszą przez to przechodzić, to aż serce się kraje. Mam nadzieję, że obie się z tego jakoś pozbieramy. Pozdrawiam Was dziewczyny.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości