Drogie babeczki
Piszę w tym wątku, bo to jest ciąg dalszy. Byłam u mojej pani doktor i dostałam miesiąc zwolnienia. Nawet nie prosiłam o tyle, powiedziałam tylko,że potrzebowałabym jeszcze zwolnienie i dostałam do 4 maja
Okazało się ,że miałam bardzo agresywnego wirusa - dopiero teraz mi powiedziała, że sama miała stracha o mnie
Pochwaliła mnie także, że bardzo dzielnie to przyjęłam i dzielnie znosiłam od samego początku, ale to nie było tak
Na zewnątrz nie pokazywałam nic, ale po nocach płakałam w poduszkę i pytałam "dlaczego ja????". I tak było długo. Pewnie wszystkie tak miałyście. Prawdziwe jest powiedzenie "
co nas nie zabije to nas wzmocni". Zmykam teraz do mojej mamy na kawusię na jej prześlicznym ogródku. Pogoda u nas jest piękna
Jeszcze raz wszystkim dziękuję, że "nie pozwoliłyście" mi iść do pracy:)