Re: Usunięcie macicy bez jajników - plusy i minusy
Napisane: 12 cze 2021, o 16:06
Marzena17, bardzo lubię Twoją trzeźwą wypowiedź.
To właśnie miałam na myśli we wszystkich moich wypowiedziach w tym wątku. Trzymam język za zębami chociaż jeste pielęgniarką i mam świadomosć co za tym stoi. Nie rozumiem i uważam za niedopuszczalne traktowania usunięcia jajników jak usunięcia zepsutego zęba bez mała, bo to toalnie nie ten sam kaliber konsekwencji, które mogą choć nie muszą się przyplątać, kiedy człowiek nie jest ich świadomy za wczasu i nie włączy na czas środków zapobiegawczych. To kompletnie nieetyczne ze strony lekarzy, że nie informują o możliwych długofalwych konsekwencjach w porównaniu z którymi cysta na jajniku to, bardzo przepraszam, ale pikuś.
Mam usuniętą tylko macicę, 13 dni temu. Jestem już po pierwszym okresie, którego nie było, czyli cykl działa jak przed operacją. Nic mi nie jest, mam się bardzo dobrze, odpukać. Może mi się przytrafi cysta. Wtedy poddam się leczeniu. Ale dużo łatwiej wyleczyć cystę niż raka piersi czy osteoporozę.
To właśnie miałam na myśli we wszystkich moich wypowiedziach w tym wątku. Trzymam język za zębami chociaż jeste pielęgniarką i mam świadomosć co za tym stoi. Nie rozumiem i uważam za niedopuszczalne traktowania usunięcia jajników jak usunięcia zepsutego zęba bez mała, bo to toalnie nie ten sam kaliber konsekwencji, które mogą choć nie muszą się przyplątać, kiedy człowiek nie jest ich świadomy za wczasu i nie włączy na czas środków zapobiegawczych. To kompletnie nieetyczne ze strony lekarzy, że nie informują o możliwych długofalwych konsekwencjach w porównaniu z którymi cysta na jajniku to, bardzo przepraszam, ale pikuś.
Mam usuniętą tylko macicę, 13 dni temu. Jestem już po pierwszym okresie, którego nie było, czyli cykl działa jak przed operacją. Nic mi nie jest, mam się bardzo dobrze, odpukać. Może mi się przytrafi cysta. Wtedy poddam się leczeniu. Ale dużo łatwiej wyleczyć cystę niż raka piersi czy osteoporozę.