Kochane, jako że okropna że mnie panikara chciałabym w jednym miejscu zebrać odpowiedzi od was i wasze doświadczenia dotyczące plamień po operacji.
4 września miałam laparoskopową operację usunięcia trzonu macicy z jagodami. Szyjka i jajniki zostały.
W szpitalu prawie w ogóle nie krwawiłam i nie plamiłam ale jeszcze tego samego dnia kiedy znalazłam się w domu już tak. Kolejnego dnia również żywą czerwoną krwią.
Po konsultacji telefonicznej z lekarzem cały kolejny dzień leżałam i wszystko zniknęło jak ręką odjął. Myślę że za dużo sobie pozwoliłam po powrocie do domu.
Dziś mija 10 dzień od operacji a więc jeszcze jest dosyć wcześnie ale plamienie znowu mi się zaczęło mimo tego że dużo leżę odpoczywam nie schylam się nie dźwigam. Wsiadłam tylko do auta i kursuje jako kierowca dzieci do szkoły.
Proszę powiedzcie jak długo u was trwały plamienia i krwawienia o ile takie występowały?
Czy była to tylko wydzielina zabarwiona na różowo, czy też świeża krew?
Czy było to tak że raz się pojawiało a raz znikało?
Normalnie czuję że zaraz zwariuję bo nikt mnie nie rozumie. Mąż mu wmawia że tak musi być bo jestem świeżo po operacji ale ja nie jestem przekonana.
Pomóżcie proszę