Strona 1 z 7

Rak in situ - Gosiak

PostNapisane: 21 mar 2022, o 20:05
przez Gosiak
Dzień dobry wszystkim syrenkom :) jestem z Wami już jakiś czas, dzięki Wam wiedziałam jak się przygotować przed operacją i co zabrać do szpitala. Teraz jestem 1,5 tygodnia po laparoskopii - rozszerzone zmodyfikowane usunięcie macicy z przydatkami obustronnie. Chcę się podzielić z Wami odczuciami po pobycie w szpitalu. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do wykonania operacji, wręcz jestem pod wrażeniem, że tak duża operacja pozostawiła tak mało śladów na zewnątrz. Natomiast komunikacja lekarza z pacjentką - zerowa. Mój gin po operacji poszedł na urlop, ale podejrzewam, że niewiele więcej dowiedziałabym się od niego. Na moje pytanie, co znaczy rozszerzone zmodyfikowane usunięcie, usłyszałam, że na pewno zostało zrobione wszystko co powinno być zrobione. Kolejny szok :podczas badania przed wypisem słyszę jak lekarz dyktuje :"ruchomy kikut pochwy". Ale co to jest i jak mam z tym żyć??? Byłam w takim szoku, że nie mogłam słowa wydusić. I ostatnia atrakcja :otrzymuję kartę informacyjną, a tam rozpoznanie "rak in situ". I tak zostałam z tym rozpoznaniem i męczę się od 1,5 tygodnia - skąd wzięła się ta diagnoza? Przecież w badaniu h-p z łyżeczkowania była tylko "mała atypia", a wyników z wyciętego materiału jeszcze nie ma. I tak nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić, mam dni, że płaczę co chwila. Dlaczego nie mogą porozmawiać chociaż 5 min i wyjaśnić podstawowych rzeczy? Owszem, nie mam wykształcenia medycznego, ale chcę wiedzieć co mi jest. Eeeeech, syrenki, musiałam to z siebie wyrzucić, bo mi psyche wysiada... Dziękuję Wam, że jesteście, że może to zrozumiecie.

Re: Rak in situ

PostNapisane: 21 mar 2022, o 22:02
przez Stynka
Witaj Gosiak wśród Syrenek :ymhug:
Jesteś "świeżą" Syrenką i trudno Ci tę tajemną wiedzę medyczną przyswoić i swój nowy stan zaakceptować. Na wszystko trzeba czasu. Spokojnie czekaj na wynik HP a przy najbliższej kontroli dopytaj się o to co Cię niepokoi. Nie licz jednak na odpowiedź "jak żyć", bo tego medycy Ci nie powiedzą [-x
Póki co nawadniaj się i odżywiaj odpowiednio, dbaj o ruch, ale się nie przemęczaj, wysypiaj się i ...wyleguj jeśli tylko masz ochotę @};- %%-

Re: Rak in situ

PostNapisane: 21 mar 2022, o 22:22
przez Anita71
Hej Gosiak! :) Lekko zbliżona diagnoza do mojej tzn u mnie atypia w obrębie polipa. Atypia to stan przednowotworowy, rak in situ. Wg mnie to normalne określenie tego stanu chorobowego, teraz ważne jest to co wyjdzie w hispat po operacji. Mała atypia czy innej wielkości to i tak atypia, czyli właśnie ten stan przednowotworowy. U mnie wynik był taki sam po łyżeczkowaniu jak i po operacji, czyli atypia w obrębie polipa. Z tego co wiem to stan przednowotworowy nazywa się też zamiennie jak rak on situ, czyli rak w miejscu. Fajnie, że do nas dołączyłas na forum :ymhug:

Re: Rak in situ

PostNapisane: 21 mar 2022, o 22:55
przez Gosiak
Dziękuję za Wasze odpowiedzi, trochę mnie to uspokoiło, bo ciągle nie mogłam zrozumieć w jaki sposób z małej atypii zrobił się rak :D Powiedzcie mi jeszcze proszę, jak wygląda seks z "ruchomym kikutem pochwy" :kolobok_dash2: :kolobok_dash2: :kolobok_dash2:

Re: Rak in situ

PostNapisane: 21 mar 2022, o 23:26
przez Anita71
Gosiak póki co to masz stan przednowotworowy i tego się trzymamy :) nie za bardzo rozumiem o co chodzi z tym ruchomym kikutem pochwy? Może nasza Hug coś wyjaśni. Jeżeli okaże się, że my wszystkie po operacji mamy te kikuty niby ruchome to mogę coś opisać ws. seksu. Bo może różnią się te pochwy ruchomością i nie ma sensu opisywać czegoś gdy jest inne odczucie.

Re: Rak in situ

PostNapisane: 22 mar 2022, o 11:28
przez eli-50
Gosiak :ymhug: %%- %%- %%-

Re: Rak in situ

PostNapisane: 22 mar 2022, o 12:01
przez Gosiak
Dziękuję bardzo eli-50,bardzo mi dzisiaj tego przytulenia trzeba, bo oczy znowu w mokrym miejscu. Co się ze mną porobiło??? Zawsze byłam ta silna x_x x_x

Re: Rak in situ

PostNapisane: 22 mar 2022, o 12:39
przez eli-50
Gosiak mocno przytulam , z całych sił :ymhug: :x . Nie zadręczaj się proszę. Weź coś na uspokojenie i odpychaj złe myśli na ile tylko się da %%- :-*

Re: Rak in situ

PostNapisane: 22 mar 2022, o 12:46
przez Anita71
Gosiak no to przytulamy :kolobok_friends: :kolobok_kiss3: :kolobok_friends:

Re: Rak in situ

PostNapisane: 22 mar 2022, o 14:19
przez Gosiak
Anita71, Eli-50 dziękuję Wam kochane moje 😘😘😘 właśnie byłam po receptę na coś na sen, może jak się będę wysypiać, to się lepiej poczuję. Jestem po prostu zła sama na siebie, że taka "rozmemłana" się zrobiłam 😉 ale dam radę.

Re: Rak in situ

PostNapisane: 22 mar 2022, o 15:34
przez Magdasz
Gosiak myślę, że każda z nas ma momenty "rozmemłania" i ten stan czasami powraca. Bądź dobrej myśli i odpoczywając czekaj na wynik HP :) :x :ymhug:

Re: Rak in situ

PostNapisane: 28 mar 2022, o 22:53
przez Gosiak
Wiecie co? Koniec memłania się ze sobą 😊 w czwartek będę miała wynik i on będzie dobry - tak będzie i już, podskórnie to czuję 😊
Czuję się coraz lepiej, brzuch już wcale nie boli, wzdęcia też już nie bolą, jedynie uczucie parcia na pęcherz nie powróciło, ale z tym da się żyć.
No i plamienie, które pojawiło się po dwóch tygodniach od operacji nadal się utrzymuje. Ale pokojarzylam fakty i chyba wiem skąd to się wzięło : we śnie miałam intensywny orgazm ze skurczami i pewno w środku się ponaciagalo wszystko - porażka 😄😄😄 To tyle jeżeli chodzi o zakaz współżycia przez 6 tygodni 😄😄😄
Pozdrawiam Was 😘😘😘

Re: Rak in situ

PostNapisane: 29 mar 2022, o 13:31
przez Anita71
:ymsmug: będzie i czas na seks! :x Gosiak jesteś rocznik71? Ja w tym roku 51 latek.

Re: Rak in situ

PostNapisane: 29 mar 2022, o 14:37
przez Gosiak
Anita71 napisał(a)::ymsmug: będzie i czas na seks! :x Gosiak jesteś rocznik71? Ja w tym roku 51 latek.

Anitko rocznik 70, ale właściwie to jak 71 😄 urodziłam się 31.12.😄 I uwielbiam swoją datę urodzenia 😉
Przeczytałam Twoją diagnozę i jest trochę podobna do mojej - powiedz mi czy skończyło się na operacji tylko, czy miałaś jakąś kontynuację leczenia?
A co do seksu to mam taki obraz w głowie :mówię do faceta "tylko uważaj bo mam ruchomy kikut pochwy" i wzwód zamienia się w zwis 😂😂😂 naprawdę nie wiem czy jeszcze kiedyś się odważę. Tym bardziej, że jak widać mój organizm zaspokaja się sam 😄😄😄

Re: Rak in situ

PostNapisane: 29 mar 2022, o 18:52
przez Anita71
Czyli jestem młodsza dokładnie o trzy miesiące -31.03 :ymhug: Gosiak na wycięciu całkowitym z przydatkami zakończyło się leczenie. Jestem pod stałą kontrolą poradni ginekologiczno -onkologicznej i mam cyklicznie robione różne badania. Nie mogę stosować HTZ to był stan przednowotworowy, hormonozależny. A że niby na co się nie odważysz? Na seks? Spoko luzik odważysz ale poczekaj aż lekarz pozwoli na igraszki :D Seks uprawiam praktycznie normalnie, ale nie czuję już tak jak przed operacją takiego mrowienia z podniecenia w podbrzuszu. Natomiast nie wiem co z tym kikutem pochwy,czy też mam ruchomy? :-?? Czy my wszystkie mamy ruchomy? Czy różnie to jest u nas?

Re: Rak in situ

PostNapisane: 29 mar 2022, o 19:06
przez Gosiak
O kochana, czyli w Twoje urodziny dzwonię po wyniki 😊i jeżeli mogę, to na Twoje urodziny życzę sobie prezent w postaci czystego h-p 😁😁😁 przy kontroli dopytam o ten kikut, chociaż mój operator, u którego byłam na 1 wizycie, to taki raczej małomówny jest. Rzucę się jak Rejtan przed nim i powiem, że nie wyjdę bez dokładnych wyjaśnień 😄😄😄

Re: Rak in situ

PostNapisane: 30 mar 2022, o 08:53
przez Monika87
Gosiak napisał(a):
Anita71 napisał(a)::ymsmug: będzie i czas na seks! :x Gosiak jesteś rocznik71? Ja w tym roku 51 latek.

Anitko rocznik 70, ale właściwie to jak 71 😄 urodziłam się 31.12.😄 I uwielbiam swoją datę urodzenia 😉
Przeczytałam Twoją diagnozę i jest trochę podobna do mojej - powiedz mi czy skończyło się na operacji tylko, czy miałaś jakąś kontynuację leczenia?
A co do seksu to mam taki obraz w głowie :mówię do faceta "tylko uważaj bo mam ruchomy kikut pochwy" i wzwód zamienia się w zwis 😂😂😂 naprawdę nie wiem czy jeszcze kiedyś się odważę. Tym bardziej, że jak widać mój organizm zaspokaja się sam 😄😄😄

Przeglądam forum 5 rano. Ja urodzona 26.12 mial bhc chlop a jest baba .
Moze wtedy ten "zwis" byl by prostrzy.
Rozweseliłas mi caly poranek. Dziekuje

Re: Rak in situ

PostNapisane: 30 mar 2022, o 08:56
przez Monika87
Gosiak napisał(a):Wiecie co? Koniec memłania się ze sobą 😊 w czwartek będę miała wynik i on będzie dobry - tak będzie i już, podskórnie to czuję 😊
Czuję się coraz lepiej, brzuch już wcale nie boli, wzdęcia też już nie bolą, jedynie uczucie parcia na pęcherz nie powróciło, ale z tym da się żyć.
No i plamienie, które pojawiło się po dwóch tygodniach od operacji nadal się utrzymuje. Ale pokojarzylam fakty i chyba wiem skąd to się wzięło : we śnie miałam intensywny orgazm ze skurczami i pewno w środku się ponaciagalo wszystko - porażka 😄😄😄 To tyle jeżeli chodzi o zakaz współżycia przez 6 tygodni 😄😄😄
Pozdrawiam Was 😘😘😘

Twoj organizm wie lepiej co jest Ci potrzebne i realizuje to ukradkiem jak spisz. Cwaniak :kolobok_yahoo:
Trzymamy kciuki za jutrrzjszy dzień. Musi być dobrze

Re: Rak in situ

PostNapisane: 30 mar 2022, o 09:08
przez Gosiak
Dziękuję Monia 😊 musi być dobrze i już 😉 cieszę się, że rozweseliłam Cię o poranku 😁 wiem jak to jest potrzebne przed operacją, bo w głowie burza myśli. Ale będzie dobrze, tego trzeba się trzymać. Każdy ma swój sposób na radzenie sobie z tym stresem, ja ośmieszałam tę operację, chociaż w środku czasem się trzęsłam. Dzwonię kiedyś do siostry i pytam jej, czy potrafi ugotować flaczki, ona na to, że nie i nie ma zamiaru się uczyć. A ja jej mówię :no ale wiesz, jak mi zapakują w torebkę te powycinane części, to trzeba będzie coś z tym zrobić 😄😄😄

Re: Rak in situ

PostNapisane: 30 mar 2022, o 09:22
przez Monika87
Gosiak napisał(a):Dziękuję Monia 😊 musi być dobrze i już 😉 cieszę się, że rozweseliłam Cię o poranku 😁 wiem jak to jest potrzebne przed operacją, bo w głowie burza myśli. Ale będzie dobrze, tego trzeba się trzymać. Każdy ma swój sposób na radzenie sobie z tym stresem, ja ośmieszałam tę operację, chociaż w środku czasem się trzęsłam. Dzwonię kiedyś do siostry i pytam jej, czy potrafi ugotować flaczki, ona na to, że nie i nie ma zamiaru się uczyć. A ja jej mówię :no ale wiesz, jak mi zapakują w torebkę te powycinane części, to trzeba będzie coś z tym zrobić 😄😄😄

Oplulam telefon kawa :kolobok_tease:
Wiesz staram się trzymać, każdy kto wie zadaje tak irracjonalne pytanie ze jeszcze chwil to wyjde z siebie i stanę obok.
Uwazam ze pewne emocje trzeba przeżyć,przerobić nie da się nie przeżywać, nie bać. Mój mozg czytaj przestrzeń w której powinien tam być nadal nie podjęła próby pracy, nie mogę spać w nocy wogole, budze się zlana potami, brzuch boli jak co dzien do tego iuz przywykłam. Przedemna ostatni okres w życiu i zapowiada się ze bedzie brutalny jak zawsze.
Ja jestem bardzo twarda , przrszlam tyle w zyciu mimo bardzo mlodego wieku ze malo co potrafi mnie złamać jednak ta operacjia odbiera mi prawo decydowania .
Mam dwie wspaniałe corki i chyba najbardziej trudne są pytania dzieci. O ile starsza 13 latka juz za duzo widzi i rozumie tak mlodsza wczoraj wypaliła wiesz mamo ja jak bylam w szpitalu mialam lewatywe i to mnie ozdrowilo to jak Ci dr zrobi lewatywe to tez bedziesz zdrowa.
Człowiek musi byc twardy i zniesie to co jest nam pisane. Bo kto jak nie my ?