W mojej historii nie wspomniałam, że w 1981r. w niespełna rok po urodzeniu drugiej córeczki; po bad. cyt. wyszła IV gr i wezwania do wycinków. W efekcie zabieg operacyjny amputacji szyjki macicy (rak w stanie przedinwazyjnym). Wtedy potraktowano mnie zabiegiem oszczędzającym bo miałam 30 lat. Bad hist. wyszło ok.
Po wyjściu ze szpitala trafiłam pod opiekę poradni cytodiagnostycznej w mojej dzielnicy. To było "dość" dawno...
Mam pytanie: może któraś z Was syrenki wie, jak to wygląda w dzisiejszych czasach? bo jak na razie nie wiem gdzie mam się zwrócić pod opiekę.
Jestem pewna, że (tym bardziej teraz) po tylu latach zmian taką opiekę jakaś jednostka poradniana zapewnia?
mioduszka