Strona 2 z 5

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 25 cze 2014, o 16:28
przez dziabdol
witaj stello,twoja historia jest mi o tyle bliska ze miałam tez pooperacyjne komplikacje zbliżone do twoich,pisze o tym w watku przetoka,dzial po operacji.rozumiem wiec i co czujesz i przez co przeszlas,witam goraco,nie będziesz tu sama :x

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 25 cze 2014, o 19:24
przez ismena
STELLO wrocilas juz od gina?? zajrzyj i napisz cociaz slowko. :x

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 25 cze 2014, o 19:35
przez bulbinka536
Stello ja też czekam na wiadomości od Ciebie :ymhug:

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 25 cze 2014, o 19:40
przez basia65
Stello przykro mi z powodu którego miałaś tą operację :( , ale teraz nie warto rozpamiętywać "co by było gdyby", ciesz się życiem i dziećmi, z czasem o wszystkim co było najgorsze zapomnisz, a pozostaną tylko te dobre wspomnienia, a uśmiechy dzieci z pewnością Ci to wynagrodzą, szkoda tylko,że na pomoc rodziny nie możesz liczyć, dobrze chociaż, że masz w porządku sąsiadkę i to taką, która sama zaoferowała pomoc, porozmawiaj może z mężem, może mógłby wziąć trochę wolnego czy nawet opiekę, bo przecież to jest wyjątkowa i trudna dla Was wszystkich sytuacja. :ymhug: :x

Jak tam po wizycie u lekarza, i jak się czujesz :-\
Życzę dużo sił i cierpliwości, no i pamiętaj, że nie możesz dźwigać :-!

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 00:19
przez bulbinka536
Stello mam nadzieję ,że u Ciebie wszystko dobrze i powodem Twojej nieobecności dzisiaj
jest brak czasu ...
Napisz proszę , co tam dziś u gina się dowiedziałaś .
Pozdrawiam cieplutko :ymhug: @};-

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 08:20
przez dziabdol
co to,pokazuje ze nie ma użytkownika stella :-s

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 08:54
przez bulbinka536
Dziabdolku kliknij na nick Stelli jest :)
ale się martwię ,że jeszcze nie napisała :(

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 10:14
przez Stella
Cześć, kochane.

Wczoraj nie miałam już czasu odpisać, miałam zabiegany dzień. Wczoraj wzięłam mojego starszego syna do miasta, bo jak już jechałam do Poznania do lekarza, to obicałam mu przejście się po sklepie z zabawkami i lody.

Oczywiście dostałam opieprz od mojej ginekolożki, że tak łażę po mieście 2 tyg. po operacji :ymblushing: Ale wczoraj naprawdę dobrze się czułam, wszystko robiłam powoli i ze spokojem, oczywiście nie biegałam i nie dźwigałam zbyt dużo towarów.
Teraz o samej wizycie u lekarki. Pokazałam jej wypisy ze szpitala, uzupełniła sobie kartę ciąży, dała mi zaświadczenie o becikowe, pytała o mój stan psychiczny. Zbadała mnie, najpierw brzuszek palpacyjnie, bliznę itd. Nic mnie w sumie nie bolało. Wziernikiem sprawdziła pochwę, potem obmacała przydatki (badanie przez odbyt, brrr....) i powiedziała, że na szczęście wszystko w porządku i się ładnie goi!
Jedyna rzecz, która mnie zaciekawiła i ją również to to, że w szpitalu mam do odbioru wyniki posiewów (odbiorę przy okazji jak będę na Polnej), ale nie było robionego badania histopatologicznego! Moja gin twierdzi, że powinni pobrać próbki z tej macicy i je zbadać. Będę na kontroli w szpitalu 7 lipca, to jeszcze o to popytam.
Zmartwiło moją lekarkę, że blada jestem, kazała łykać żelazo, dała skierowanie na morfologię krwi i mocz. W sumie nic dziwnego, że bladziutka jestem, ze szpitala wychodziłam z hemoglobiną 6,6 mmol, a przed transfuzjami miałam 5...

Skończyłam brać antybiotyk. Mam nadzieję, że wszelkie bakteryjne cholerstwo wybiłam.

Z tą szyjką macicy pewnie macie rację, że też nie mogli jej uratować. No cóż, czasu nie cofnę, a teraz muszę się skupić na zdrowieniu.
Dźwigać nie mogę, lekarka pozwoliła podnosić na chwilę na ręce moją 3 kg córeczkę, ale trochę szkoda, bo mam taką fajną chustę i na razie o kangurowaniu małej mogę zapomnieć. Seks - abstynencja co najmniej 7 tygodni mnie czeka. O dużej aktywności fizycznej mogę również zapomnieć. Na rower to ja pewnie wsiądę dopiero na następną wiosnę...

Muszę przyznać, że nie bolał mnie wczoraj już za mocno brzuch, najbardziej nieprzyjemna była sama podróż autobusem - tak mnie w nim wytrzęsło, że wszystkie flaki wewnątrz czułam.. Ała....

Dobrze w sumie, że mam leki od psychiatry, dzięki nim funkcjonuję w miarę normalnie. Obawiam się, że bez wyciszaczy wróciłabym ze szpitala jako wrak człowieka.
Aż dziwne, że po tylu stresach i tylu latach walki z deprechą nie mam jeszcze ani jednego siwego włosa...

Kończyć muszę, bo malutka głodna i muszę ją nakarmić :)

Dziękuję kochane za wsparcie :)

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 11:05
przez ismena
Uff, cieszę się, że się odezwałaś i tak na prawdę to dobre wiadomości przynosisz. Sama widzisz, powoli wszystko się ustatkuje, ustabilizuje a życie nabierze kolorów, zresztą tak jak Ty jak odbudujesz w końcu swoja hemoglobinę.

No cóż, niestety , dźwigać nie wolno, to jest pierwsze przykazanie Syrenek i niejedna płakała, że je złamała - ja też. Ale wiadomo, życie pisze swoje własne scenariusze i trzeba się z tym pogodzić.
2 tygodnie to krótko, wcale Ci się nie dziwię, że podróż autobusem dała Ci się we znaki. Ale każdy dzień zbliża Cię do wyzdrowienia. Będzie dobrze.
Pisz koniecznie co u Ciebie, jak tylko znajdziesz chwilę czasu :ymhug: :ymhug: :ymhug:

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 11:12
przez bulbinka536
Stello kochana jestem pełna podziwu jaką jesteś silną dziewczyną !!!
W dwa tygodnie po operacji z 2,5 letnim brzdącem ,do tego autobusem ? #-o
Gdy sobie wyobrażę tą jazdę ,to już mnie wszystko boli x_x
Współczuję Ci Stello :( :ymhug:
Nie dziwię się ,że byłaś zmęczona po takim dniu ,a w domu maleństwo i pozostałe obowiązki :(
Z tego co się orientuję ,to zawsze wysyłają próbki do badania ,więc też mnie to dziwi ... :-?
W sumie na wypisie już powinno pisać, co pobrali i kiedy odbiór wyników .
Cieszę się ,że ładnie wszystko Ci się goi :) z każdym dniem powinno być lepiej ,ale
musisz dbać o siebie ,bardzo,bardzo się pilnować z dźwiganiem .Nawet lekarka jak widzisz była oburzona ,że już
wyrwałaś się w taką trasę .Zdaje sobie sprawę ,że musisz liczyć praktycznie tylko na siebie ,ale
znajdź sposoby aby jak najmniej się szarpać .
Pewnie niedługo już Ci zbrzydnie albo zacznie wkurzać ,to nasze powtarzanie w kółko nie dźwigaj,uważaj na siebie ,oszczędzaj się..itp jednak uwierz Stello ,że to dla Twojego dobra ,abyś potem nie miała nieprzyjemnych powikłań .
Bardzo mi przykro,że nie masz konkretnej pomocy do dzieciaczków .
Trzymaj się dziewczyno ,zdrowiej i zaglądaj do nas ,jak Ci będzie smutno ,będziesz miała jakieś pytania albo po prostu będziesz miała ochotę się wygadać ;)
Przytulam Cię i ślę buziaki dla Twoich pociech :kolobok_girl_in_love: :kolobok_girl_in_love: :kolobok_girl_in_love:

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 11:32
przez Stella
Bulbinka: do sklepów pojechałam z tym starszym synem - prawie 8 latkiem :) On jest grzeczny, w autobusie się nie wiercił mi na kolanach (wie, że nie można uciskać mi brzucha), w poczekalni u lekarza poczekał, butelkę z wodą i kupione zabawki sam dźwigał w swoim plecaku.

Hmm, dokładnie przejrzałam mój wypis ze szpitala, w przebiegu operacji jest napisane o odessaniu treści ropnej (200 ml, ze zbiornik o średnicy 10 cm O.o Ale miałam "gulę"...) i zrobieniu posiewu. W zaleceniach - odbiór wyników posiewu po 7 dniach. Nic zupełnie o histopatologii i pobieraniu wycinków z macicy. Też mnie to zastanawia. No nic, jak będę w klinice to zapytam.

Dziewczyny, a jak pracują Wam jajniki po operacji? Czujecie zmiany cyklu, dni owulacji, itd?
Ja mam nadzieję, że będzie u mnie wszystko okej. W 2010 roku leczyłam się z powodu policystycznych jajników, miałam nawet leki na stymulację owulacji, żeby zajść w ciążę z tym moim drugim młodszym synem. Robiły mi się na jajnikach torbiele. Potem po porodzie "samo" się uleczyło. W 2013 roku miałam już miesiączki jak w zegarku, zero bólu jajników. Mam nadzieję, że teraz po połogu będą mi pracować dobrze i regularnie, bo chciałabym uniknąć zażywania hormonów, czy tym bardziej - broń Boże - kolejnej operacji. Jak widzicie, martwić się lubię na zapas.

No tak, niewątpliwym plusem jest to, że o antykoncepcję nie muszę się martwić, a już stała przede mną wizja Mireny albo wazektomii u męża. No i pozbyłam się problemu z miesiączkami, których szczerze nienawidziłam.

Teraz jeszcze trochę plamię z pochwy, ale już mało i na brązowo, więc chyba dochodzę do siebie.

O oszczędzaniu się pamiętam, cieszę się, że są już wakacje i nie muszę po starszaka do szkoły biegać.
Sąsiadka faktycznie super się okazała. Wczoraj pozytywnie zaskoczyła mnie też teściowa, bo zgodziła się popilnować młodszych dzieci, jak ja jechałam do lekarza. I złego słowa do mnie nie powiedziała.
A tak to leżę w domu, głaszczę koty, oglądam TV i się kuruję.
Powolutku, powolutku, może będzie lepiej.

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 11:53
przez iwon62510
Stell to super,coraz lepsze wieści masz..wszystko po malutku się unormuje..musisz tylko uważać na siebie... :-* :-*

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 12:15
przez ismena
Stelolo jajniki i każdego inaczej, ale z reguły, jak nic im nie przeszkadza dają sobie radę. W razie czego można wspomagać się suplementami, tutaj specjalistą od suplementów jest Magonia. Ale póki co to nie martw się. Myślę że powinny jeszcze pociągnąć ładne parę lat. Oby :)
Dzielna kobietka jesteś i dasz sobie rade. A teściowa.... no cóż, może miała dzień dobroci, albo ..... cos zrozumiała :ymhug: :ymhug: :ymhug:

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 12:23
przez bulbinka536
Stello to mnie teraz uspokoiłaś troszkę :)
Może i teściowa zmieni się całkowicie w stosunku do Ciebie ? ;) Cuda się zdarzają ;))
Dobrze,że wzięłaś sobie do serca ,że musisz wypoczywać :-* :-bd
Stello mnie po usunięciu macicy ,jajniki pracowały ,nawet odczuwałam kiedy miałam jajeczkowanie ,wręcz mnie
bolało ,ale to chyba przez wcześniejsze operacje i zrosty .Czyli niecałe 3 lata ..No i teraz , jak już wspomniałam znowu miałam torbiele i trzeba było wszystko usunąć .Obecnie jestem na HTZ .już w trzeciej dobie po usunięciu, dopadły mnie objawy braku
hormonów :(
Musisz wierzyć ,że u Ciebie wszystko będzie oki ,bo pozytywne nastawienie, to już pół sukcesu ;)
No i tak jak mówisz, powolutku ,powolutku i do celu :) cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość =:)

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 12:24
przez bulbinka536
Ismenko a my ciągle, po piętach sobie depczemy =))

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 13:04
przez sten.ia
A ja tylko czytam bo nie mogę się na tematy wypowiadać ale oczywiście słuchaj doświadczonych naszych syrenek,to są nasze kopalnie wiedzy...ściskam Cie

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 13:08
przez Stella
Dzięki za pocieszenie :) No to kciuki trzymajcie za moje jajniczki ;) (hehe, ale zdrobnienie)

Mam jeszcze pytanie - pielęgnujecie jakoś specjalnie bliznę po cięciu?
Po cesarce miałam ładnie zszytą i cienką bliznę. Niestety jak leżałam w szpitalu z tym zakażeniem, to mi się zaczęła rozłazić. To było jeszcze przed operacją, kiedy lekarze mieli nadzieję, że antybiotyki mi zatrzymają infekcję. Usunęli mi szwy i rozpierdzielili całą bliznę wzdłuż cięcia - BÓL NIESAMOWITY! A ropy krwawej wyleciało tyle, że szkoda gadać. Leżałam kilka dni z tak rozwaloną blizną. Wyglądało to, nie przymierzając, tak (uwaga, zdjęcie dla ludzi o mocnych nerwach!): http://amamasblog.com/wp-content/upload ... sion-2.jpg To zdjęcie pochodzi ze strony "straszącej" przed cc, ale ja i tak 100 razy lepiej przeszłam cc niż sn, zresztą u mnie zakażenie poszło od macicy, stąd zainfekowana rana.
Jak by rana się oczyściła i infekcja minęła, pewnie bym miała brzydką szeroką bliznę po rozejściu się brzegów skóry. Z powodu drugiej operacji oczyścili brzegi rany i zeszyli mnie ponownie. Dość ładnie. MIałam co prawda szwy pojedyncze (takie z poprzecznymi niciami), ale tych poprzecznych kresek prawie nie widać, a sama blizna jest cieniutka, chociaż jeszcze czerwono-wiśniowa.
Pielęgnuję jak po cc - myję mydłem z wodą, osuszam ręcznikiem papierowym i odkażam Octeniseptem. Może znacie jakieś fajne sposoby na szybsze gojenie się i blednięcie blizny?

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 13:30
przez mioduszka
Witaj,
Ja to prawie jak "babcia", bo sama mam wnusie (6; 5 i 2), ale jak każda kobieta zwłaszcza taka jak my Syrenki "czuję" to co piszesz i gratuluję siły...co nas nie zabije to wzmocni... :-bd
Trzymam za Ciebie kciuki i bardzo cieszę się, śledząc Twój wątek, że teściowa przyszła (jednak) Ci z pomocą i że możesz liczyć na sąsiadkę. :ymapplause: oby więcej takich osób na Twojej drodze. %%-
Nie mogę się z Tobą porównywać bo jako emerytka mam okazję się wylegiwać i dbać o spokój.
Postaraj się czerpać z Twojego wspaniałego czasu macierzyństwa (nic nie piszesz czy masz wsparcie u męża?). Z tymi panami to różnie bywa 8-}
Pisz jak najczęściej, a my będziemy przy Tobie.
Trzymaj się i uściskaj swoje dzieciaczki. =((
mioduszka

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 19:17
przez ewikaa
tak myślałam ,że teściowa ci bedzie pomagać ,to bardzo dobra wiadomość .a co do blizny ,ja wypróbowałam maść cepan ,MAŚĆ SILIKONOWA NA BLIZNY ,BIO OIL ,najlepszy jest CEPAN ,ale to po zagojeniu się rany dopiero ,a na strupki brałam cienko tormentiol i mnie to pomagało :)

Re: Witam. Jestem tu nowa.

PostNapisane: 26 cze 2014, o 19:22
przez dziabdol
stello,super ze idzie ku dobremu,dbaj o siebie :kolobok_good2: