Kochane Syrenki ,
zachęcona i przygotowana teoretycznie przez Was postanowiłam i ja "zawalczyć" o szpital uzdrowiskowy w ramach leczenia poszpitalnego.
Swojego gina, a zarazem operatora, nie miałam co prosić o wypełnienie wniosku
bo :
* po pierwsze - taki poważny pan doktor (i w dodatku ordynator) jest od wyższych celów
;
* po drugie - na wniosku musi być pieczątka przychodni mającej kontrakt z NFZ, a on przyjmuje tylko w prywatnym gabinecie i w przychodni przyszpitalnej (ale komercyjnej, bez kontraktu)
* po trzecie, ale najważniejsze - pewnie by powiedział, że żadne leczenie mi nie przysługuje (18 dni po operacji pan doktor stwierdził, że w zasadzie mogę już iść do pracy, bo tak innowacyjna metoda usunięcia macicy została zastosowana właśnie po to, żeby nie musieć odbywać długiej rekonwalescencji)
.
Tak więc wypelniłam wniosek samodzielnie a pani doktor "rodzinna" jedynie go wczoraj podpisała po zbadaniu mojego aktualnego stanu zdrowia ;-) i obiecała wysłać do NFZ.
A że byłam przez Syrenkowo perfekcyjnie wyedukowana i powpisywałam kody chorób ICD, pani doktor tylko sprawdziła je i zapytała, czy jestem lekarzem
I teraz mam nadzieję, że dzięki Wam pierwszy raz w życiu pojadę na kurację
Pozdrawiam serdecznie.
Wasza Efka