Mysza-wisza, byłam prywatnie w Krynicy Zdrój. Dla mnie atrakcją była wycieczka z przewodnikiem po uzdrowisku, Kolej Gondolowa, Góra Parkowa, wycieczka do Tylicza (nigdy wcześniej nie byłam, a Tylicka Golgota zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie!). Z wycieczek na Słowację skorzystałam ze zwiedzania geotermalnych źródeł (bez czasu na kąpiele) i zamku po słowackiej stronie. Niby fajnie, ale jak dla mnie za długa jazda autokarem. Aaaaa i obowiązkowe koncerty w pijalni wód
Witaj mysza_wisza, Ja właśnie otrzymałam odmowę na wniosek o sanatorium z ZUSu ponieważ schorzenie (usunięcie trzonu macicy) nie znajduje się w ich katalogu profili leczenia rehabilitacyjnego.
Czyli jednak z ZUS-u nie. Ja gdzieś kiedyś widziałam ten wykaz chorób zusowskich i faktycznie naszych tam nie było. Pozostaje więc NFZ. Tak myślę, że skoro w innym wątku jest mowa o tym, że możemy dwa razy po operacji jechać, to w połowie czerwca złoże znowu. Nie chcę wcześniej, bo teraz dostałam dość szybko przyznany termin i jakby znowu było tak szybko, to ponownie jechałabym w ciągu roku szkolnego i już by mi było głupio tak pracę na innych zwalać. A jak złożę w połowie czerwca, to może w wakacje się załapię.
Mogę nawet drugi raz do Krynicy jechać. Wczoraj z Jaworzyny Krynickiej takie piękne widoki podziwiałam, że mogłabym tam codziennie na ten szczyt wjeżdżać i patrzeć bez końca.
Ten drugi raz już nie jest tak szybko. U mnie minęło już 15 miesięcy od złożenia wniosku i wciąż czekam... Myślę że taki realny termin drugiego sanatorium to ok półtora roku od złożenia wniosku.
Syrenki a czy jest jakaś maksymalnie zakreślona czasowo górna granica od dnia operacji do kiedy możemy ubiegac się o pobyt w sanatorium? Na razie nie chcę z tego korzystać ale tak zachwalacie te dobrodziejstwa sanatoryjne, że może kiedyś kiedyś się skuszę.. ale ten termin, zeby nie było za późno..
A czy jest sens prosić się o wniosek do sanatorium jak się jest onkologiczną?
Kochać i tracić, pragnąć i żałować, Padać boleśnie i znów się podnosić, Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!" Oto jest ŻYCIE: nic, a jakże dosyć...
Powód operacji, zabiegu: Pierwsza operacja 19.12.2018: mięśniaki na macicy, guz na lewym jajniku Druga operacja 14.03.2019: zły wynik HP z pierwszej operacji
Zakres operacji: Pierwsza operacja: macica z szyjką i przydatkami, cięcie poziome Druga operacja: sieć większa, węzły chłonne biodrowe, ściana otrzewnej, cięcie pionowe
Wynik HP: Pierwsza operacja: rak endometrioidalny jajnika lewego G2, Figo IA Druga operacja: OK
Szklaneczko zapytać zawsze można, ale przepisy tego nie przewidują Nawet jak idziesz na zwykłą rehabilitację, musisz na wstępie wypełnić druczek, gdzie jest pytanie o choroby nowotworowe. Z drugiej strony nie kumam jakie zabiegi robią w sanatoriach onkologicznych, a takie są i tylko pytam dla kogo skoro te choroby są przeciwwskazania do wielu zabiegów ? Wciąż jest to dla mnie zagadka nie rozwiązana
Anitko może i dostaniesz zgodę, tylko po pierwsze będzie to na zwykłych zasadach, czyli nie skorzystasz z chorobowego i będziesz czekała w zwykłym trybie jakieś dwa lata. Tylko co to da po tak długim czasie po operacji ? Najlepiej jak się jedzie jakieś pół roku po operacji.
Nie chciałabym się tu wymądrzać ale jest jakiś powód że na złożenie wniosku o to sanatorium poszpitalne jest określony termin. Te zabiegi mają pomóc dojść do zdrowia po przebytej operacji i z mojego doświadczenia wiem że rzeczywiście pomagają. Ale jeśli będą odłożone o kilka/kilkanaście miesięcy czy to nie będzie już ,"musztarda po obiedzie"? Kobiety panie dziewczyny korzystajcie z tego co wam się należy. Nie rezygnujcie, Nie odkładajcie wyjazdu na potem/może kiedyś. Nic nie jest ważniejsze niż zdrowie.
Pianko święte słowa, popieram. Sama też wykorzystałam ten czas i byłam w sanatorium. Cudowny pobyt i znajomości z pokoju do dziś. Borowiny to super dodatek do tego zdrowienia. Anitka nie ociągaj się, nie czekaj rok.