Byłam dziś na kontroli u onkologa. Zbadał i stwierdził, że wszystko jest w porządku
i kazał przyjść za pól roku.
Tak myślałam i miałam nadzieję, że właśnie to usłyszę, ale podobnie, jak przed poprzednią wizytą kontrolnej, teraz też się denerwowałam. No, może mniej, niż wtedy. Pamiętam, że "warczałam" na wszystkich dokoła i byle co mnie irytowało, zdałam sobie sprawę, że to nerwy. Obserwowałam siebie teraz i było lepiej, ale mimo wszystko nerwy były. Od tamtej wizyty (byłam ok. 5 miesięcy temu) do dzisiaj tak szybko zleciało. Za szybko! Tak mi się melancholijnie zrobiło, bo czas tak strasznie szybko płynie – już poniedziałek, już zaraz piątek, nie wiedzieć gdzie się podziewa środek tygodnia, Weekend wprost przelatuje z prędkością światła. wszystko umyka w takim szalonym tempie .... Kiedyś też tak było – mijały kolejne dni, tygodnie, lata …, widziałam to, ale myślałam inaczej niż dziś – skoro tak zleciało, to cieszyłam się, bo szybciej będą święta, ferie, wakacje. Teraz widzę to inaczej - chciałabym móc zatrzymać czas na dłużej i dłużej cieszyć się chwilami. zwłaszcza, że te dobre mijają lotem błyskawicy. Oj, tak mi się zebrało ...
Ale najważniejsze jest teraz to, co powiedział doktorek
JEST DOBRZE I tego się trzymam!
Pozdrawiam Was Dziewczyny serdecznie
Już niedługo wiosna