Strona 3 z 4

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 23 maja 2017, o 13:22
przez maria
ismena napisał(a):
olikkk napisał(a):Ismenko z tego co pisała Agnez, są w kontakcie z Natalią od Reni ...
Nie chcę roztaczać czarnych scenariuszy, ale pamiętam ile złudzeń i cierpienia przez leczenie przeżyła Renia ...
Zawsze jestem optymistką, ale nie przy tym typie nowotworu =((
Pozwoliłabym chorej cieszyć się każdym dniem bez cierpienia ,nie dokładając jej kolejnych , które i tak nie dają wiele szansy =((


zgadzam się się z wypowiedzią dziewczyn ,i dziwię się, powinni pozostać na radioterapii paliatywnej :(

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 23 maja 2017, o 14:15
przez agnez40
Kurcze... ja mam wrażenie, że to ta Monika tak napiera na to dalsze leczenie, operację, usuniecie węzłów... Mama miała robione jakies badania, które wykazały, ze fizycznie poradzi sobie z chemią, gdyby była potrzebna ( nie wiem, co to za badania). No trudno, to ich decyzja. Obawiam sie tylko, ze ona tego wszytskiego nie przetrzyma -chemia, utrata włosów, osłabienie, wymioty, "odjazdy" psychiczne, fizyczne... Potem jeszcze naświetlania... Lekarz powiedział, ze jej wiek 54 lata, wbrew pozorom, nie jest dobrym kompanem w tej walce. W młodym organiżmie choroba rozrostowa szerzy sie szybciej gorzej rokuje...
Z Natalią - córką reni, Monika rozmawiała. Niestety, tam w Wiedniu są chorendalne koszty. renia była na ubezpeiczeniu kogoś z rodziny i dlatego zabiegi miała refundowane. Tutaj... konsultacja z (...........)., który zajmował sie Renią to na polskie pieniądze 2.5 tyś. JEDNORAZOWA KONSULTACJA. Brak znajomosci języka, brak mieszkania tam, też nie wróży dobrze. Zwyczajnie... ich na to nie stać. Zresztą teraz, jak zrobiły sie przerzuty.... :(

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 24 maja 2017, o 10:58
przez eli-50
Agnez od pewnego czasu błądzę w podobnym chaosie, a sprawa dotyczy mojej mamy =((
Podobno dzisiejsza chemia może zdziałać wiele.Dużo zależy od organizmu. Na każdą terapię pacjent musi wyrazić świadomą zgodę, więc nie da się ukrywać stanu zdrowia chcąc prowadzić dalsze leczenie. To wszystko jest bardzo trudne :( . Pozdrawiam %%- %%- %%- %%- %%- %%- %%- :kolobok_heart:

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 31 maja 2017, o 13:58
przez agnez40
Dziś pierwszy dzień chemii... Lekarze myślą nad podaniem jednoczesnie chemii i radioterapii. Po raz pierwszy o czymś takim słyszę, no ale... może tak sie robi. Trzymajcie kciuki, żeby chociaz nie cierpiała, bo w wyleczenie to ja już nie wierzę. Lekarz opowiadał, ze jak PET doszedł do brzucha, to " zwariował". Oby tylko nie cierpiała...

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 31 maja 2017, o 14:15
przez magonia24
Drogie dziewczyny

Zgadzam się w zupełności z oLikkk, iż w takiej sytuacji należałoby pozwolić choremu spokojnie przeżyć ten czas, który został mu dany. Wiem, że z pozycji chorego i jego rodziny to wygląda zupełnie inaczej, chwyta się każdej nadziei a może...

Miałam znajomą, która również zachorowała na raka. Rozprzestrzeniał się bardzo szybko zajął mózg, kości, itd. H. na początku choroby zdiagnozowała się (2 lata temu) i na tym zakończyła konwencjonalne leczenie. Nie chciała już więcej robić żadnych badań, PET-ów itp. Lekarze wielkorotnie proponowali jej dalszą diagnostykę i leczenie. Odmawiała twierdząc, że jeśli będzie wiedziała jak zły jest stan to się załamie. Nie chciała tego. Leczyła się olejem z marihuany (to było za granicą gdzie jest on legalny i dostępny), różnymi ziołami itd. Odmówiła chemioterapii i radioterapii. Przez blisko 1,5 roku czuła się dobrze, dzięki temu "leczeniu" nowotwór w mózgu cofnął się. H. najgorzej czuła się od strony kości, tam przerzuty były najbardziej dotkliwe. Od czasu do czasu gdy było bardzo źle lądowała w szpitalu na leczeniu paliatywnym (przeciwbólowym) a potem znowu funkcjonowała. Lekarze dawali jej max. 8 mies życia a ona bez leczenie przeżyła blisko 2 lata w niezłej kondycji. W tym czasie dużo podróżowała, cieszyła się życiem... Często mówiła, że właśnie chemia zabija, odziera z człowieczeństwa, odbiera radość ostatnich miesięcy życia. Mówiła, że niezależnie ile jej zostało chce to przeżyć świadomie, bez cierpienia, które powoduje chemia.
Pomimo, iż H. wierzyła, że pokona gada jak mówiła, pomimo ogromnego optymizmu i zachłanności życia, rak nie dał za wygraną. H. odeszła ale szczęśliwa i spełniona... Trudne to, nie każdy z nas ma tyle siły aby tak postąpić. Piszę o tym dlatego, że rzadko się o tym mówi...


Smutne to bardzo :( :( :(

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 31 maja 2017, o 23:05
przez olikkk
Gdyby mnie dotyczyła taka sytuacja , chyba postąpiłabym podobnie ...
Jeśli zostaje mi kilka miesięcy życia, szkoda spędzić je w szpitalu i na cierpieniu spowodowanym chemiami, czy operacjami =((

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 1 cze 2017, o 19:16
przez maria
Agnez w IO gdzie się leczyłam to dużo osób miało chemie i potem radioterapię

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 3 cze 2017, o 23:44
przez eli-50
Nie wiadomo co lepsze. Czy powolne konanie ? Czy łapanie się nawet najmniejszej szansy na powstrzymanie rozwoju choroby ?
Czy rezygnacja z leczenia jest wolna od cierpienia ?
Moja mama też rozpoczęła chemioterapię. Rodzaj chemii dostosowany został do stopnia zaawansowania choroby i wieku. Chociaż nigdy nie wiadomo jak zareaguje organizm, to jednak chyba warto próbować...
Jeśli po podaniu chemii stan chorego i kontrolne badania krwi zdyskwalifikują do dalszego leczenia to leczenie nie będzie kontynuowane.
Znam osoby, które po chemii początkowo czuły się bardzo źle. Ale kryzys minął i wracają do sił.
Agnez stosowane są różne metody łączone %%- %%- %%- %%- :kolobok_heart:

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 4 cze 2017, o 08:30
przez 5anioleczek5
Bardzo współczuję wydaje mi się że nikt do końca nie wie jak by się zachował gdyby miał podejmować takie decyzje i był w tak trudnej sytuacji to jest bardzo indywidualne na pewno każdy kiedyś odejdzie ale czy my mamy na to wpływ tak do konca w kiedy?

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 4 cze 2017, o 12:58
przez magonia24
Elu bardzo ci współczuję i tych emocji i tego cierpienia mamy :(
Nie zrozum mnie źle ja opisałam tylko przypadek (chyba odosobniony) mojej znajomej. Tak też może być...
Mnie chyba nie stać byłoby na takie odrzucenie leczenia. Ale tak jak napisał aniołeczek to nasze indywidualne predyspozycje. Życzę ci aby mama dobrze zniosła chemię i aby przyniosła ona spodziewane rezultaty.

Pozdrawiam cieplutko i życzę wam wszystkim wytrwałości .

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 5 cze 2017, o 09:36
przez eli-50
Dziękuję dziewczyny, że się odzywacie @};-

Różne są punkty widzenia nawet lekarzy. Ale gdyby się zrezygnowało z podjęcia próby terapii to pozostałby wyrzut sumienia, że czegoś nie zrobiliśmy...
Szanse istnieją zawsze dopóki żyjemy. Tak wolę myśleć wbrew wszystkiemu.

Pozdrawiam każdą z Was :kolobok_heart:

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 5 cze 2017, o 10:22
przez maria
Eli wiem co przeżywasz ,gdy pierwszy raz byliśmy z mamą w IO to lekarz powiedział ,
że naświetlania dla mamy są bardzo niekorzystne z jej chorobami ,
mamy się zastanowić czy zafundować mamie skutki uboczne naświetlań ,
powiedział że w wieku mamy rak nie atakuje tak szybko jak w młodym wieku
pierwszy raz spotkałam się z takim stwierdzeniem
myślałam rak to rak
i z początku miałam dylemat co robić tym bardziej że mama
w swoim świecie nie mogła nam pomóc w podjęciu decyzji
po rozmowie z lekarzem byłam w rozterce ,lekarz proponował 5 naświetlań paliatywnych
a ja myślałam ja naświetlania zniosłam nie najgorzej ,może i u mamy tak będzie
dlaczego ja mam decydować jak długo ma być jeszcze z nami
wspólnie z siostrą podjełyśmy decyzję że jednak będzie naświetlana ,a gdyby coś się działo to naświetlania przerwiemy
lekarz zgodził się z naszą decyzją i 8 czerwca jedzie do szpitala na naświetlania, będzie ich miała 31 będzie, ich więcej
niż miałam ja ale będą słabsze ,
nie wiem czy podjęłyśmy słuszną decyzję ,tylko Bóg wie ,ale wierzę że Bóg wie co robi i nie zostawi nas samych :ympray:

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 5 cze 2017, o 10:41
przez eli-50
Mario często myślę też i o Was, że tyle musicie przejść :kolobok_heart: . Oby Wasze decyzje przyniosły jak najlepsze rezultaty %%- :ympray:

Dlaczego ostateczne decyzje nie leżą w gestii lekarzy ? To oni powinni wiedzieć najlepiej, co w konkretnym przypadku jest najbardziej wskazane...nie pacjent ani rodzina.

Agnez pytajcie lekarzy o nutridrinki, które wzmacniają organizm %%- .

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 5 cze 2017, o 10:43
przez olikkk
Elu, Marysiu bardzo współczuję Waszym mamom, które muszą się zmierzyć z tą okrutną chorobą i ciężkim leczeniem =((
Nie mniej współczuję i Wam, bo to na Was spadł ciężar podejmowania decyzji związanych z leczeniem, bądź rezygnacją z leczenia, bo każda z tych decyzji jest niezwykle trudna i nigdy nie wiadomo czy słuszna =((
Podjęłyście decyzję zgodnie z własnym sumieniem w trosce o mamy, które bardzo kochacie , a św.Augustyn powiedział Kochaj i rób co chcesz , bo miłość dyktuje nam najwłaściwsze decyzję :kolobok_heart:
Pozdrawiam serdecznie Was i Wasze mamy, życząc, żeby leczenie przyniosło oczekiwane efekty, a nade wszystko żeby uwolniło je od cierpienia :ympray:

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 5 cze 2017, o 14:31
przez magonia24
Marysiu współczuję też podejmowania tych trudnych decyzji. Nigdy nie wiemy co zrobimy dobrze ale zawsze jest nadzieja... %%-

Ja też słyszałam opinie lekarzy, że nowotwór u ludzi w młodym wieku rozwija się, dzieli i namnaża zdecydowanie szybciej niż w starszym. To nawet logiczne bo młode komórki (te złe także niestety) są sprawne, prężne a stare już usypiają...
Życzę ci aby mama dobrze zniosła te naświetlania, aby nie cierpiała :ympray:
Pozdrawiam ciepło

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 5 cze 2017, o 16:37
przez maria
Magoniu Oliczku bardzo dziękuję za wsparcie i słowa otuchy
pogodziłam się już z wolą Boga i w mamy chorobie jak i mojej ufam Bogu i przyjmę co nam jest napisane :x
Eli też myślę że lekarze nie powinni zwalać decyzji co do leczenia na rodzinę ,to oni kończyli studia
i oni powinni decydować, skąd mamy wiedzieć, co w danej chwili jest najlepsze dla naszych bliskich :-o

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 5 cze 2017, o 22:35
przez olikkk
No właśnie ...... Jak bez medycznej wiedzy mamy podejmować tak odpowiedzialne decyzje =((

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 6 cze 2017, o 10:09
przez maria
Inaczej podejmować decyzję dotyczące swojego zdrowia
gorzej decydować o czyimś zdrowiu czasem życiu =((

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 6 cze 2017, o 11:19
przez magonia24
Dokładnie :( Chciałam jeszcze dopowiedzieć, że w przypadku mojej znajomej H. która nie chciała chemii i diagnostyki to była tylko i wyłącznie JEJ świadoma decyzja.

Re: Sarcoma...

PostNapisane: 6 cze 2017, o 12:05
przez eli-50
Agnez jak znajoma czuje się po podaniu chemii ? W pierwszych dobach mogą pojawiać się skutki uboczne, które stopniowo mijają. Skuteczność terapii można ocenić po 3-4 chemii. Trzymajcie się mocno %%- %%- %%-

I jeszcze jedno...najlepszym psychologiem jest miłość.

Pozdrawiam z całego serca wszystkie Kobietki z tego wątku :kolobok_heart: