Strona 2 z 2

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 22 maja 2017, o 00:29
przez olikkk
antonina_j napisał(a):Jeleniowa, wszystkie dzieciaczki do adopcji poogladałas i zadne sie nie nadaje czy jak?
czy to musi byc biologicznie własne, bo nie wiem?
a jak cie trzasneła depresja to poczytaj o lekach i terapiach na naszym forum http://www.depresja.ws
działać działac
nie dac sie przez nią wciagnac


To słowa osoby , która dobrze wie co to depresja ....

Jeleniowa nawiązując do słów Tosi chciałam zapytać, czy odważyłaś się już odwiedzić choć jeden dom dziecka :-\
Z taką nadzieją i optymizmem pisałaś wcześniej o nowym życiu
mam w głowie wszystkei dzieciątka, które są krzywdzone na świecie, którymi możemy się zająć..

Wiem, że stan psychiki po operacji zdecydowanie się różni od tego przed operacją, nawet u kobiety 50+ , a co dopiero u tak młodej dziewczyny ...
Napisałaś , że chcesz na chwilę oderwać się od wszystkich i wszystkiego co teraz Cię otacza .
Może to dobry moment, żeby przekroczyć próg najbliższego domu dziecka i spojrzeć odważnie w oczy tych maleństw, które nigdy nie zaznały miłości rodzicielskiej ?
One wszystkie też chcą być dumne ze swojej mamy , ale jej nie mają ...
One też chcą, żeby rodzice byli z nich dumni, ale ich nie mają ....
Pewnie zgodziłyby się na jedną czy drugą chorobę z zakazami tego czy owego, byleby mogły doświadczyć troski kochających rodziców ....
Pewnie zgodziłby się na dziadków , którzy umrą na raka, byleby mogły choć przez kilka lat doświadczyć ich miłości i zachować ją w sercu do końca życia ....

Czujesz dziurę , której nie będzie czym zakryć, a co czuje dziecko , które zostało porzucone przez matkę , lub osierocone , bo matka zmarła ?
Ono całe jest otoczone ogromną pustką, ODERWANE i WYSZARPANE z najcudowniejszego miejsca pod sercem mamy, którego nic i nikt nie jest w stanie zastąpić .....
Kiedy o tym myślę, wiedzę moje wnuki i próbuje sobie wyobrazić, że są w domu dziecka bez rodziców i nas dziadków, kochających je do szaleństwa .....
Łzy mi się cisną na samą myśl :kolobok_girl_cray:
Ja tylko o tym myślę i już serce mi się kraje , a co czuje takie dziecko ?
Ono czeka na tę jedną , jedyną, która tak bardzo pragnie dać miłość dziecku i z jakiegoś powodu nie ma swojego ..... Może właśnie dlatego, że tam już czeka na nią inne ? .......
Nie ma przypadków, wszystko się dzieje z jakiegoś powodu, trzeba tylko umieć to dostrzec i nie przegapić co dla Ciebie zostało przeznaczone ...
Jeśli zamkniesz się w sobie rozmyślając o swoim bólu, nie zauważysz innego bólu, który czeka na Twoją pomóc .....
Albo dwie osoby będą nieszczęśliwe do końca życia , albo te same dwie osoby dadzą szczęście wielu innym dookoła .....

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 22 maja 2017, o 09:17
przez olikkk
Dziś na FB przywitała mnie taka piosenka https://youtu.be/CP0Xwyn87CI , może to dla Ciebie ?
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :x

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 22 maja 2017, o 20:34
przez vika45
Może nie potrafię zrozumieć co czujesz, moźe nie powinnam nic mówić bo mnie się udało. Nie powiem, że będzie dobrze bo będzie inaczej.
Są młode zdrowe kobitki, bez operacji a nie mogą mieć dzieci. Ty uniknęłaś być może śmierci bo na czas pozbylaś się raka. Zawsze chorowałaś- nie Ty jedna. Ja też dzieciństwo spędzałam u lekarzy a i teraz blok operacyjny jest moim wiernym przyjacielem.
Postaraj się nie obwiniać siebie. Tak miało być, może masz się wykazać innym macierzyństwem. Razem z facetem przegadajcie co Was spotkało, teraz musicie razem się wspierać. Skąd niby masz wiedzieć, że miałabyś dzieci gdyby Cię choroba ńie dopadła?
Są kobiety co nie mają dzieci bo nie chcą, sa co nie mogą, są które wyrzucają dzieciątko na śmietnik albo nie dbaja o nie.
Nikt nie wie co by było gdyby......
Porozmawiaj ze specjalistą, może z grupą wsparcia. Jeśli jesteś nastawiona na terapię negatywnie to choć raz spróbuj.

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 23 maja 2017, o 12:38
przez olikkk
Jeleniowa nic nam nie wspominasz o operacji, jak ją przeszłaś, jaką metodą , jaki masz stopień złośliwości, ani nie wspominasz czy na tym kończy się leczenie, czy jeszcze czeka Cię chemia lub radioterapia :-?
Napisz coś więcej na ten temat, łatwiej nam będzie zrozumieć ....
Nie wiemy nawet gdzie mieszkasz, czy jest szansa żeby się z Tobą spotkać i pogadać :-\
Odezwij się jak możesz :-*

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 24 maja 2017, o 11:26
przez eli-50
Jeleniowa wywaliłaś z siebie cały żal...przełknij to wszystko, choć jest to bardzo trudne... pozbieraj myśli...zacznij żyć po nowemu i weź życie za rogi. Życzę Ci bardzo dużo siły...przenigdy się nie poddawaj %%- %%- %%- %%- %%- %%- :kolobok_heart:

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 27 maja 2017, o 23:55
przez anik
Jestem pełna podziwu dla Ciebie. Tyle przeszłaś. I trwasz. Wszystkie Twoje przeżycia, przemyślenia, żale czy gniew, utrudniające relacje z innymi, to niestety, taki naturalny etap po tych wszystkich traumach, które przeżyłaś i przeżywasz. Z takim bólem człowiek najczęściej jest sam. Bardzo bym chciała, żebyś umiała przetrwać ten dzisiejszy stan. Serdecznie Cię pozdrawiam. Anik

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 11 cze 2017, o 22:12
przez olikkk
Jeleniowa długo się nie odzywasz ... Martwię się =((
Napisz proszę, co u Ciebie :ympray:
Pozdrawiam Cię cieplutko :-* :kolobok_give_heart2:

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 6 lip 2017, o 23:15
przez anik
Jeleniowa, odezwij się. Myślimy o Tobie. Pozdrawiamy.

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 11 lip 2017, o 18:55
przez Dorit
Droga Jeleniowa @};-

Rozumiem Cię. Rozumiem ból, żal. Wyraziłaś duży żal, poczucie straty, złość.
Ja po mojej operacji też zmagam się z poczuciem straty, jakby ktoś wyrwał z mojego ciała część mnie.
Dopadają mnie momenty ogromnego smutku, i wtedy płaczę.
Ale tak po prostu jest, to jest częścią życia i moje doświadczenia. Tak to przyjmuję.

Czytając to, co napisałaś, a przeczytałam dwa razy dokładnie, to zobaczyłam między wierszami ogromną potrzebę miłości. Spróbuj pokochać siebie. Jeśli potrzebujesz zrozumienia i czułości, popróbuj po troszku, pomału odnosić się do siebie z czułością. Możesz głaskać swoje ręce, ramiona, brzuch, kłaść na nim dłonie i przesyłać w te miejsca czułe myśli. Skóra to miejsce dotyku, i jeśli dotyk jest przyjemny, wytwarza się hormon szczęścia.
Spróbuj poprosić męża, lub kogoś kto jest Ci bliski i mu ufasz, żeby Cię przytulił, pogłaskał po włosach. Wtedy gdy Ty tego potrzebujesz. Jeśli teraz się nie uda, możesz spróbować za jakiś czas. On nie jest winny ani Ty nie jesteś winna temu, co się stało.

Myślę, że taka operacja jest jak początek. Dla mnie jest. Tak to odczuwam. Pomimo że mam już 45 lat, mam syna kilkunastoletniego, dużo wspaniałych chwil w ciele, w miłości, jak i trudnych chwil, cierpień. I mimo to jest to dla mnie początek. Można dla siebie coś zrobić po nowemu, inaczej.
Choroba to szansa na uzdrowienie wielu rzeczy w swoim życiu.

Na miłość do siebie nigdy przenigdy nie jest za późno. Ale im wcześniej się ją zaprosi, tym piękniej się żyje.
Jeśli nie możesz mieć swojego dziecka, możesz kochać inne dziecko, które też ma w sobie ranę - tak jak Ty masz ranę w ciele i na duszy, bo nie możesz mieć dziecka z siebie, tak na świecie są dzieci, które mają ranę, bo nie mają mamy, która je pokocha. Pomyśl o tym.

Nie wiem co z tego, co napisałam, przyjmiesz, i czy będzie dla Ciebie pomocne. Ale poruszyło mnie to, co napisałaś, szczerze bardzo i pomyślałam, że zasługujesz na odpowiedź.

Pamiętaj, że nie jesteś sama, ale pilnuj, aby nie skazywać samej siebie na samotność, nie karać się, nie dręczyć.
Zastanów się od czego chcesz uciekać. Od kogoś czy od siebie? Ucieczka to samotność. Nie wiem, czy ona by pomogła po takiej operacji i stracie.

Pozdrawiam Cię %%- ,
Dorit

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 22 lip 2017, o 22:25
przez anik
Jeleniowa, odezwij się. Napisz cokolwiek. Bardzo poruszyła mnie Twoja sytuacja. Często myślę o Tobie. Serdecznie Cię pozdrawiam.anik

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 28 sie 2017, o 20:01
przez Jeleniowa
Dziewczyny! Jesteście mega! Nie znam ani jednej z Was osobiście ale czuje do Was przywiązanie. Wróciłam po długim czasie, ale nie z takim nastawieniem jak ostatnio :) Pełna energii i siły.
30.08 idziemy do Ośrodka A. Zobaczymy czy już jesteśmy gotowi :) Śpieszy mi się, ale ja to zawsze byłam niecierpliwa ;) Wobec tego zajmuje się czymś innym :) Musze tworzyć - wyrzucać z siebie "żółć" ale przemienioną w złoto!

Dziewczyny bądźcie czujne na moje posty :D

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 28 sie 2017, o 20:23
przez antonina_j
oj, ciesze sie ze jestes :*

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 28 sie 2017, o 21:21
przez anik
Jeleniowa, nareszcie wróciłaś! Ogromnie się cieszę i serdecznie Cię pozdrawiam. :ymhug:

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 29 sie 2017, o 09:28
przez maria
Jeleniowa cieszę się że już lepiej ,i tak trzymaj ,pamiętaj że masz mnóstwo przyjaciół wirtualnych
pisz co u Ciebie przytulam Maria :x

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 31 sie 2017, o 15:36
przez olikkk
Jeleniowa wreszcie jesteś :kolobok_yahoo:
Kazałaś na siebie czekać aż trzy miesiące [-x
Ale jesteś :D witam Cię więc wśród nas przemienioną i znowu pełną optymizmu :ymhug:
Wczoraj mialaś ważny dzień .... Mam nadzieję, że napiszesz jak poszło i co dalej z Waszymi pięknymi planami :x
Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i życzę nadal dużo optymizmu , wiary i nadziei, że będzie dobrze :-*

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 16 paź 2017, o 10:09
przez olikkk
Buziaki urodzinowe dla Jeleniowej :kolobok_girl_in_love:
Miłego świętowania i spełnienia wszystkich ukrytych w serduszku marzeń życzy olikkk :-*

Obrazek

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 8 gru 2017, o 22:58
przez Teresa
Witam Jeleniowa Depresja tak to nazwij widzę że to było dawno ale chcę zapytać czy dałaś radę ? ja 6 miesięcy po wszystkim powiem tak już pisałam na moim forum co przeszłam własnie z ukochaną córką .Mąz nie powiem -ale miał mnie w końcu tez dosyc bo o byle za przeproszeniem gówno beczałam wszystko mnie doprowadzało do płaczu .Wiem powiesz ja już mam dzieci a Ty jesteś młoda ale kochana czasami własne dzieci nie są takie uczuciowe jak adoptowane i ja tez nie kryję przed znajomymi że jestem pusta i teraz dopiero widzę naprawde kto jest moim przyjacielem i nie patrzy na mnie jak na kogoś bezwartościowego .Serdecznie Cię pozdrawiam. :kolobok_bye:

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 20 gru 2017, o 17:49
przez marusia71
Hej jeleniowa
Dopiero Cie poznałam. Ta złą za wszystko co sie wydarzyło i druga pełną planów na przyszłosc.
I dobrze ze sie wkurzałas na ludzi i swoje doswiadczenia i jeszcze lepiej ze dzis zostawiłas ich w przeszłosci.
To dowod ze zycie sie wciaz zmienia. Zaskakuje, rozczarowuje a potem ponownie daje nadzieje. Byc moze niektóre zawirowania i nasze nieszczecia sa potrzebne zebysmy mogły dostrzec cos głebszego w nas, nowa perspektywe, której inaczej nie bylibysmy wstanie zobaczy.
To troche jak slepemu wyostrza sie słuch. Ha ha
Powodzenia buntowniczko

Re: Taka moja własna terapia

PostNapisane: 20 gru 2017, o 17:56
przez marusia71