Witaj Danuban
Melduje się Rudasiak
Na wstępie chcę cię mocno,mocno uściskać i powiedzieć BĘDZIE DOBRZE!
Kochany Olik dał mi znać, że potrzebujesz pomocy....więc....jestem
Zapewne poczytałaś już moją historię więc wiesz, że miałam te same objawy pooperacyjne co ty. Nic to przyjemnego a i przerazić też to ogromnie może. To, że człowiek widząc "taką" siebie ryczy i czuje się bezradny - to też zupełnie normalne. Powiem ci jak ja sobie radziłam z tymi opuchnięciami.... Kilka razy dziennie,leżąc, (zazwyczaj przy oglądaniu tv) masowałam uda i wzgórek łonowy. To były takie ruchy w jednym kierunku... do góry w stronę pachwin....a potem jeszcze ciut wyżej, żeby "przepchnąć" chłonkę w kierunku innych węzłów. Co do okładów...próbowałam je sobie robić....ale nic mi nie pomagały. Potem znalazłam jedną panią która specjalizowała się w drenażu limfatycznym i byłam u niej na kilku zabiegach. Oprócz masażu, pani ta zastosowała u mnie oklejanie plastrami, co też dawało dobre rezultaty. Jedyne czego NIE WOLNO ci zrobić to iść na mechaniczny drenaż (wkłada się nogi do takich nogawek, pani włącza aparaturę i maszyna "przeciska" chłonkę wyżej) Tego nie wolno z prostego powodu.... chłonka jest wtedy wypychana w miejsce usuniętych węzłów....tam się nagromadza, a dalej niestety sama "nie przejdzie" Zazwyczaj robią się tam wtedy złogi z którymi potem już nic nie da się zrobić. Tak więc kochana czeka cię "ręczna robota"
Na pocieszenie powiem ci, że to mija
Jestem już jakieś 1,5 roku po operacji i owszem...zdarza mi się jeszcze trochę spuchnąć, ale to przy naprawdę dużym wysiłku (np; Jak z mężem 7 godz łazimy po górach
)
Danuban...jesteś tak krótko po operacji....musisz dać czas swojemu ciału, żeby znowu zaczęło sprawnie funkcjonować
Wiem, wiem, że to tak łatwo się mówi....
ale pewnych rzeczy nie przeskoczysz, choćbyś nie wiem jak się starała
Czas, czas, i jeszcze raz czas ...
Podejdź do tego wszystkiego z innej perspektywy.... oddaj się słodkiemu nicnierobieniu, czytaj książki (jak lubisz) albo wyszywaj, szyj, dziergaj czy co tam ci sprawia przyjemność
(ja czytałam jak wściekła i szyłam podusie
) I koniecznie przestań myśleć o szpitalu,operacji i tym "co będzie" Wiem, że to trudne ale można! Ja odcięłam się od tego wszystkiego.... powiedziałam sobie: "wycięli mi gnoja i już jestem zdrowa! " Momentami było ciężko ale już jest bardzo ok
Nawet do tego stopnia, że czasami autentycznie jestem zdziwiona że miałam raka. JA ???
Dobrze kobietko, że trafiłaś tu na te forum. Tu cudowne babeczki są! BAAAAAAArdzo bardzo pomogły mi w pierwszych tygodniach po operacji, za co jestem im ogromnie wdzięczna
Gdybyś jeszcze miała jakieś pytania.... pisz śmiało, w miarę możliwości odpowiem
Pozdrawiam cię cieplutko i pamiętaj..... przede wszystkim trzeba sobie dobrze poustawiać "w głowie" Potem jest coraz lepiej
Buuuziaczki