Witam Syrenki
Postaram się opisać co dalej się działo po mojej operacji. Ostatnią wiadomość przesłałam ze szpitala z mojego smartphona - a teraz w końcu mogę się spokojnie rozpisać z domowego PC-ta.
Więc tak jak w tytule operacja była 6 maja 2014 - w niecałe 3 tygodnie po informacji że to jednak rak się umiejscowił obok polipa i trzeba wszystko szybciutko usunąć. Decyzja była o usunięciu macicy z przydatkami i węzłami chłonnymi.
We wtorek byłam pierwsza do operacji - mały szpital tylko 9 łóżek ale super opieka i wszystko na NFZ. My kobietki pamiętamy najbardziej pomocne pielęgniarki bo to po operacji najbardziej pomaga.
Po operacji obudziłam się z wrażeniem że wszystko się we mnie trzęsie nie mogłam się uspokoić - każdy mięsień drżał, to chyba niskie ciśnienie powoduje takie uczucie, siostra położyła na mnie koc i pomalutku zaczęłam się uspokajać - tak naprawdę to wtedy chce się tylko spać i przetrwać do czasu aż nas odwiozą z pooperacyjnej na salę ogólną. Trafiłam tam następnego dnia o 6 rano i spalam, obchód przyszedł i kontrola jak wygląda rana Dowiedziałam się żę wszystko wyglądało zdrowo więc może nie będzie tak bardzo źle. Rana trochę zaczerwieniona więc zmiana opatrunku i dwa dni na przemian okład z sody na godzinkę i potem zwyczajnie z octinoseptu opatrunek. Kolejne dni to praca nad wstawaniem , które już zostało włączone pierwszego dnia przy pomocy rehabilitanta jako stanie przy stojaku do kroplówek ( bardzo niezbędny pomocnik wstawania
i parę kroków z instrukcją co i jak wykonywać by sobie nie nabroić. Pracowałam nad tym zawzięcie mobilizowana przez pacjentki z sali i udało mi się pozbyć drenu i cewnika - może nie jednocześnie ale w 2 dobie po operacji. Najbardziej dokuczliwy był dren bo trafiał do wnętrza brzucha i miałam wrażenie że mi wszystko w nim poprzestawia
. Pielęgniarki były na każde wezwanie służąc pomocą czy lekami przeciwbólowymi co pomagało wstawać z myślą że niedługo do domu. Operacja była we wtorek a ja w niedzielę znalazłam się z wypisem w domu i czekałam na wynik HP . Wynik przyszedł w ciągu tygodnia z potwierdzeniem poprzedniego wyniku - rak G2 trzony macicy wrastający ponad połowę grubości mięśnia ale jajniki i węzły chłonne czyste - więc OK miałam się zgłosić do ginekologa-onkologa który jako jeden z dwóch lekarzy mnie operował i usłyszeć co dalej mam robić .
Od niego dostałam skierowanie na wizytę w Mazowieckim Szpitalu Onkologicznym w Wieliszewie gdzie zgłosiłam się na konsultację do zabiegu radioterapii, ponieważ ten rodzaj raka G2 - nie wymaga podania chemioterapii. Na to co i jak jest leczone są specjalne wytyczne, których trzymają się lekarze. Szwy zostały zdjęte 22 maja - trochę się tego bałam bo po operacji brzuch wyglądał jak mały baleronik z supełkami i pozbycie się ich - niepokoiło mnie - okazało się że to nic strasznego i siostra położna zrobiła to naprawdę delikatnie. Oczywiście po operacji kolejne dni przebiegały w trybie szpitalnym o 8 śniadanie o 1 pierwsza część obiadu potem ok 15 drugie danie i 18 - lekka kolacja - bo pamiętamy że dieta ma być lekkostrawna nie powodująca gazów. Gazy - naprawdę dokuczliwe no i to kichanie - nie wiadomo jak to zrobić by sobie nie nabroić - ja zginałam się w pół trzymając mocno brzuch jeśli nic innego nie mogłam zrobić. Generalnie dużo spałam chodziłam bez majteczek po domu w sukience i wędrowałam na dłuższe spacery, bo siedzenie to najgorsza pozycja do wytrzymania.
28 maja udałam się na konsultację do Wieliszewa - decyzja że wystarczy brachyterapia - dwa naświetlania dopochwowe na ranę. Jak to pani doktor powiedziała kikut pochwy goi się OK i możemy od razu wykonać zabieg - i tak się stało, 13 minut naświetlania w pozycji nieruchomej, nadziana na to urządzenie - które mnie napromieniowuje .. nic strasznego trochę potem czułam kłucia w środku brzucha ale już następnego dnia było OK. Podobno różnie znoszą to pacjentki. W Wieliszewie wszystko spokojnie choć długo ale cóż - przecież ja mam czas - najważniejsze nie denerwować się i spokojnie myśleć że:
Wszystko złe wycięte i nie jestem chora
.
Jeszce jestem na zwolnieniu, powinnam śpieszyć się do pracy ale ten odpoczynek jest mi konieczny na uciskany brzuszek przy komputerze i psychikę .. bo muszę trochę zwolnic w pracy - za dużo stresu za mało czasu dla rodziny i domu znajomych.
Oczywiście trzeba uważać by za coś ciężkiego się nie łapać. Powiedziano mi że max po operacji 2,5 kg na rękę (może za dużo?)- więc wózeczek na kółkach niezbędny dla dobrego samopoczucia i myślenia o przyszłości. Generalnie pomału należy się uruchamiać, myślałam o basenie ale po konsultacji z ginekologiem poczekam aż minie 2 miesiące by mieć pewność że rana się zagoiła, dodatkowo lekarz ginekolog wczoraj poradził mi na suchość w pochwie - globulki z kwasem hialuronowym, mam zapisane kilka nazw więc zapewne któreś kupię. Pytałam o konieczność i możliwość brania nadal hormonów - pani doktor odradziła, powiedziała że lepiej już nie kombinować z nimi.
Kochane Syrenki jestem szczęśliwa że do WAS trafiłam. Podziwiam za wytrwałość prowadzenia tego forum, ja generalnie chciałabym o wszystkim zapomnieć i po prostu żyć ale trzeba pamiętać o kolejnych USG już teraz brzucha, które za kilka miesięcy i badaniu markerów oraz o porządkach z innymi częściami naszego ciała jak z piersiami, które są nierozerwalnie związane z naszą płciowością i nierównowagą hormonów i które w moim przypadku licznych torbieli także muszę mieć pod kontrolą.
Dziękuję Wam za wsparcie właśnie wtedy kiedy było najbardziej konieczne, za modlitwy i w ogóle za ciepło i cierpliwość. Nie obiecuję że będę często zaglądać ale uzupełnię mój profil i można pisać na pocztę i pytać.
Za chwilę idę na spacer popatrzeć jaki piękny jest świat, teraz to mi najbardziej konieczne. Do pracy wracam pod koniec czerwca.
Ściskam życząc wszystkim forumowiczkom po prostu zdrowia.